Na placu Charlesa Aznavoura widać było armeńskie flagi i transparenty z napisem "Turcja musi zapłacić długi narodowi armeńskiemu". Manifestację zorganizowała Armeńska Federacja Rewolucyjna (Dasznakcutiun), ruch nacjonalistyczny, który opuścił koalicję rządową z powodu planów pojednania z Turcją. W demonstracji wzięły udział również inne partie opozycyjne. Na piątkowy wiec przybyło jednak znacznie mniej ludzi niż na ten z 9 października, na który stawiło się około 10 tysięcy. 10 października Turcja i Armenia podpisały w Zurychu historyczne porozumienia o ustanowieniu stosunków dyplomatycznych i ponownym otwarciu wspólnej granicy. Umowy przewidują też realizację harmonogramu zakładającego kolejne kroki na rzecz polepszenia wzajemnych kontaktów. By porozumienia stały się obowiązujące, protokoły muszą zostać ratyfikowane przez parlamenty obu krajów. Tymczasem - jak zauważa AFP - turecko-armeńskie ocieplenie jest krytykowane przez opozycję w obu krajach, oskarżającą rząd o zbyt wielkie ustępstwa wobec strony przeciwnej. Punktem sporu między Armenią a Turcją jest sprawa eksterminacji Ormian w latach 1914-15 w ówczesnym imperium osmańskim. Erywań uznaje masakrę za ludobójstwo, co Ankara stanowczo odrzuca. Konflikt ormiańsko-azerski o Górski Karabach sprawił, że mająca bliskie związki z Azerbejdżanem Turcja zamknęła w 1993 roku granicę z Armenią.