Postanowiono też powołać pod broń dodatkowych rezerwistów, z których sformowane będą trzy nowe dywizje. Premier Ehud Olmert oświadczył na posiedzeniu, że trwająca od 17 dni operacja spełnia założone cele. Rząd dał jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru rozszerzać konfliktu poprzez zakrojoną na dużą skalę ofensywę lądową i wciągnięcie do konfliktu Syrii. - Obecnie armia nie jest związana żadnym terminem, może działać tak długo jak będzie potrzeba - powiedziała anonimowa osobistość oficjalna. Tymczasem izraelska artyleria i lotnictwo dokonały w czwartek nad ranem uderzeń na cele w Libanie. Jak podały źródła w Izraelu, zniszczono maszty radiowe, pociski trafiły też w ciężarówki wiozące środki medyczne. W atakach zginęły co najmniej dwie osoby. Libański minister zdrowia Mohammad Chalifi powiedział w czwartek, że w następstwie trwających 16. dzień izraelskich bombardowań w Libanie zginęło do 600 ludzi. Minister wyjaśnił, że 401 ciał ofiar izraelskiej kampanii znalazło się w szpitalach, lecz, jak się szacuje, 150 do 200 ciał wciąż jest pod gruzami. - Nie byliśmy w stanie ich wydobyć, gdyż tereny, gdzie zginęli, wciąż są pod ostrzałem - powiedział Chalifi. Izraelskie źródła wojskowe, na które powołuje się CNN, informują, że w następstwie ataków rakietowych Hezbollahu na północne tereny Izraela, a także na skutek walk w Libanie południowym zginęło po stronie izraelskiej 50 ludzi, w tym 19 cywilów, a 382 osoby zostały ranne. Znacząca większość Izraelczyków popiera trwającą od ponad dwóch tygodni ofensywę izraelskiego wojska w Libanie - głoszą opublikowane w czwartek przez dziennik "Maariw" wyniki sondażu. Na pytanie "Czy popiera pan/pani kontynuację walk z Hezbollahem aż do chwili odrzucenia go od granicy, aby móc przeprowadzić rozmowy dotyczące zawieszenia broni i uwolnienia porwanych żołnierzy" 82 proc. ankietowanych odpowiedziało "tak". Jeszcze tydzień temu taką opinię wyrażało 90 proc. 12 proc. Izraelczyków opowiada się za natychmiastowym wstrzymaniem walk i rozpoczęciem rokowań zmierzających do uwolnienia porwanych żołnierzy. W poprzednim sondażu za takim rozwiązaniem było 8 proc. badanych. Władze Izraela oświadczyły w czwartek, że uczestnicy środowej konferencji w Rzymie na temat Bliskiego Wschodu zezwolili na kontynuowanie akcji zbrojnej w Libanie. Unia Europejska natychmiast zdementowała, by faktycznie miało to miejsce. - Wczoraj w Rzymie udzielono nam autoryzacji, abyśmy nadal prowadzili operacje, aż do czasu, gdy Hezbollah przestanie być obecny na południu Libanu i zostanie rozbrojony - oświadczył na falach rozgłośni wojskowej minister sprawiedliwości Chaim Ramon. Twierdzenie Izraela, iż wydana w Rzymie deklaracja uprawnia go do kontynuowania akcji zbrojnej w Libanie, jest "całkowicie błędne" - powiedział w Helsinkach fiński minister spraw zagranicznych Erkki Tuomioja. Finlandia sprawuje obecnie półroczne rotacyjne przewodnictwo UE. W oświadczeniu wyemitowanym w czwartek przez telewizję satelitarną Al-Dżazira członek ścisłego kierownictwa Al-Kaidy, Ajman al-Zawahiri, ostrzegł, że jego ugrupowanie "nie pozostanie bierne" wobec izraelskich ataków na Liban i Palestyńczyków. Zawahiri, zastępca szefa Al-Kaidy Osamy bin Ladena, wezwał muzułmanów do połączenia sił i wspólnej walki "z syjonistami i krzyżowcami".