Katie Amos i Lee Johnston polecieli do Stanów Zjednoczonych na 5-dniową wycieczkę. Podczas pobytu w Nowym Jorku kobieta trafiła do szpitala, gdzie 11 tygodni przed terminem urodziła dziecko. Lekarze powiedzieli, że maluch nie będzie mógł opuścić szpitala aż do 10 marca. Para nie była odpowiednio ubezpieczona, a rachunek za opiekę medyczną miał być olbrzymi - mógł przekroczyć 130 tys. funtów, czyli ponad 650 tys. zł. Przyjaciel zrozpaczonych rodziców, których nie stać na tak wielki wydatek, natychmiast założył stronę internetową, na której apelował o pomoc finansową. Bohaterem strony uczynił wcześniaka, który opowiada internautom, jak postanowił zaskoczyć rodziców w Nowym Jorku. "Rodzice poszli do kawiarni (mama lubi ciastka), a potem spacerowali po Central Parku. Świetnie się bawili na tej wycieczce, wiec postanowiłem sprawdzić, o co chodzi i wyskoczyłem z brzucha dużo za wcześnie. Może nie był to dobry pomysł, bo teraz musimy zostać w szpitalu do 10 marca. Rodzice nie mają pieniędzy ani przyjaciół w Nowym Jorku, a rachunek za pobyt w szpitalu może przekroczyć 130 tys. funtów.". Do tej pory za pomocą strony internetowej udało się zebrać ponad 6 tys. funtów. Możliwe jednak, że pieniądze nie będą potrzebne. Jak pisze bowiem "The Daily Telegraph", wczoraj nowojorski szpital, w którym przebywa brytyjska rodzina, wydał specjalne oświadczenie. Napisano m.in., że ubezpieczyciele szpitala oraz Brytyjczyków próbują dojść do porozumienia, by we własnym zakresie przeprowadzić rozliczenie kosztów. "Zapewniamy, że nie będzie żadnych skutków finansowych dla rodziny" - dodano. Dodatkowo personel szpitala stara się złagodzić wszelkie wydatki, jaki rodzice wcześniaka muszą ponieść z powodu przedłużonego pobytu w Nowym Jorku.