Maduro powiedział, że w tym roku Wenezuelę będą w ONZ reprezentowali wiceprezydent Delcy Rodriguez i minister spraw zagranicznych Jorge Arreaza. Mają przekazać sekretarzowi generalnemu ONZ petycję podpisaną przez 12 milionów Wenezuelczyków, krytykujących sankcje ekonomiczne wprowadzone przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa. "Ich celem jest zmuszenie mnie do rezygnacji z urzędu prezydenta" - oświadczył Maduro. Na początku roku Maduro zerwał stosunki dyplomatyczne z USA, po uznaniu przez ten kraj przewodniczącego wenezuelskiego parlamentu i przywódcy opozycji Juana Guaido za prawowitego tymczasowego prezydenta Wenezueli. Z kolei USA nałożyły sankcje na wysokich funkcjonariuszy wenezuelskiego reżimu i państwowe podmioty, by zmusić Maduro do ustąpienia. "W tym roku zostanę z wami wszystkimi, pracując w Wenezueli, bezpiecznie i spokojnie" - zapewnił Maduro swoich zwolenników na wiecu w Caracas. Maduro, którego Waszyngton oskarża o korupcję i łamanie praw człowieka, obawia się zarówno bojkotu podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, jak i kolejnej próby przejęcia władzy przez opozycję. Wenezuela od kilku miesięcy przeżywa skrajne napięcie polityczne, odkąd Maduro, po nieuznanych przez opozycję wyborach, rozpoczął w styczniu nową kadencję jako prezydent kraju, a Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem. Uznało go dotychczas 50 krajów. Rząd Maduro wspierają m.in. Rosja, Chiny, Kuba, Iran i Turcja. Od tego momentu kryzys polityczny w Wenezueli coraz bardziej się zaostrza, a w kraju panuje kryzys gospodarczy. Tamtejsza waluta nie ma praktycznie żadnej wartości, w sklepach brakuje niemal wszystkich produktów, hiperinflacja szacowana jest przez MFW na 10 mln proc. Według ONZ, 7 mln osób, czyli jedna czwarta ludności tego kraju, potrzebuje pomocy humanitarnej.