Sidorenko powiedziała portalowi Karta '97, że przesłuchanie trwało 5 godzin i zakończyło się około godz. 23 (godz. 22 czasu polskiego) wieczorem. Według niej Niaklajeu, który został brutalnie pobity przez milicję 19 grudnia wieczorem, czuje się nie najlepiej. Jak dodała, stan jej klienta "nie jest idealny, ale to nie to, czego się obawialiśmy". - Na twarzy wciąż ma ogromny siniak, skarży się na bóle głowy i wysokie ciśnienie.(...) W oczy rzuca się nienaturalnie żółty kolor jego twarzy - powiedziała Sidorenko Karcie '97. Jak dodała w rozmowie z niezależną gazetą internetową "Biełorusskije Nowosti", "widać, że Nikalajeu nie doznał kolejnych urazów fizycznych po zatrzymaniu; siniak pod okiem już pożółkł". Przekazano mu tabletki na nadciśnienie, które już pomogły. Sidorenko podkreśliła, że Niaklajeu powiedział jej, iż "nie użyto wobec niego żadnej przemocy fizycznej ani psychicznej". Powiedziała, że nie może ujawnić, jakie pytania zadano Nikalajeuowi, bo podpisała deklarację, że nie będzie o tym informować, dopóki trwa śledztwo. Oświadczyła jednak, że przesłuchiwano go w charakterze podejrzanego. Dodała, że nie powiedziano jej, kiedy odbędzie się kolejne przesłuchanie. - Nie przedstawiono mu zarzutów. Nie wykluczam, że 30 grudnia go zwolnią. To termin, kiedy mija 10 dób od chwili jego zatrzymania i organy śledcze powinny podjąć decyzję: przedstawić zarzuty albo zwolnić - powiedziała. Tymczasem Centrum Praw Człowieka Wiasna opublikowało listę 25 zatrzymanych, którzy są podejrzanymi z artykułu o "masowych rozruchach". Jest wśród nich Niaklajeu. - Niaklajeua pobito przed rozpoczęciem mityngu, nie było go na placu (gdzie odbywała się demonstracja). To byłoby dziwne, gdyby oskarżono go o udział w masowych zamieszkach - uważa jednak Sidorenko. Poeta i opozycjonista Niaklajeu został brutalnie pobity przez milicję 19 grudnia po zamknięciu lokali wyborczych, a następnie przewieziony do szpitala. Stamtąd jeszcze tej samej nocy uprowadzili go nieznani sprawcy. Od tego czasu nikt go nie widział. Informowano jedynie, że przebywa w areszcie śledczym KGB. W związku z obawami jego los jego żona oraz znani działacze kulturalni wystąpili w poniedziałek do Prokuratury Generalnej, by go publicznie pokazać.