Według szefa izraelskiego rządu, proces Eichmanna był "punktem zwrotnym, od którego Izrael i Żydzi zaczęli wymierzać sprawiedliwość swoim prześladowcom i mówić: dość! Nigdy więcej!". Jednak jak podkreślił Netanjahu, Izrael nadal ma wrogów gotowych zabijać Żydów. - Ale państwo Izrael istnieje i wie, jak bronić się przed planami złoczyńców, i mówimy: nigdy więcej - oświadczył Netanjahu podczas niedzielnego posiedzenia izraelskiego rządu. Wzięli w nim udział uczestnicy porwania i osądzenia niemieckiego zbrodniarza, w tym szef akcji jego uprowadzenia, późniejszy minister Rafi Eitan, śledczy Mickey Goldman, który przesłuchiwał Eichmanna oraz dzieci autora aktu oskarżenia, prokuratora Gideona Hausera. Rząd formalnie zaakceptował przeznaczenie 4 mln szekli(ponad 3 mln złotych) na upamiętnienie rocznicy procesu. Z tej okazji m.in. na You Tube udostępnione zostało 200 godzin nagrań filmowych z procesu - dzięki współdziałaniu Archiwów Państwowych oraz Instytutu Yad Vashem. 11 kwietnia 1961 r. w Jerozolimie rozpoczął się proces Adolfa Eichmanna, szefa wydziału żydowskiego w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, "mordercy zza biurka", albo "spedytora śmierci" - jak go nazywano, odpowiedzialnego za zaplanowanie i koordynowanie zagłady milionów Żydów w czasie II wojny światowej. Po klęsce Niemiec Eichmann ukrywał się i zbiegł do Argentyny, gdzie pod przybranym nazwiskiem pozostawał na wolności do maja 1960 roku, gdy agenci izraelskiego Mosadu z Eitanem na czele porwali go spod domu w Buenos Aires. W przebraniu pracownika linii lotniczych El-Al i pod wpływem narkotyków przewieziono Eichmanna specjalnym samolotem do Izraela, gdzie stanął przed sądem za zbrodnie dokonane na narodzie żydowskim podczas II wojny światowej. Został skazany na karę śmierci. Stracono go w Tel Awiwie w 1962 roku, jego ciało spalono a prochy wysypano do morza.