Netanjahu uważa, że jeszcze nigdy Iran nie był tak blisko skonstruowania bomby atomowej. "Czerwoną linię" nakreślił szef izraelskiego rządu we wrześniu ubiegłego roku, podczas swego wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Linią tą oznaczył on miejsce, w którym Iran zakończy drugą fazę wzbogacania uranu, tzn. osiągnie zwiększoną do 20 proc. zawartość w nim rozszczepialnego izotopu U-235. Netanjahu przewidywał wówczas, że nastąpi to wiosną 2013 roku. Na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ Netanjahu wezwał społeczność międzynarodową, by wytyczyła Iranowi właśnie taką "czerwoną linię", czyli wyraźną granicę prac nad programem nuklearnym, której nie wolno mu przekroczyć bez ryzyka interwencji zbrojnej. Raport MAEA podaje m.in., że Iran ma już 167 kilogramów uranu ze zwiększoną do 20 proc. zawartością rozszczepialnego izotopu U-235. Do wytworzenia jednej bomby atomowej potrzeba w charakterze materiału wyjściowego od 240 do 250 kg uranu 20-procentowego, który trzeba następnie wzbogacić do około 90 proc. Władze irańskie twierdzą, że wzbogacają uran wyłącznie w celu uzyskania paliwa dla cywilnej energetyki jądrowej. USA ostrzegły w czwartek Iran, że grożą mu dalsze naciski i coraz większa międzynarodowa izolacja, jeśli w trakcie zbliżających się rokowań nie przedstawi przekonujących wyjaśnień na temat swego programu atomowego. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oświadczyła, że wzbogacanie uranu pogłębia obawy co do charakteru irańskiego programu jądrowego. 26 lutego Iran oraz sześć światowych mocarstw - USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy - mają po ośmiomiesięcznej przerwie wznowić w Kazachstanie rozmowy, których celem jest trwałe uregulowanie kontrowersji wokół nuklearnych aspiracji Teheranu.