W Nepalu żyje ponad 20 tys. Tybetańczyków, z których wielu przybyło tam w czasie exodusu po ucieczce w 1959 roku dalajlamy i antychińskim powstaniu w Tybecie. HRW w swoim raporcie twierdzi, że Tybetańczycy w Nepalu mają praktycznie zakaz organizowania politycznych protestów przeciwko Chinom i stoją wobec ograniczeń działalności publicznej promującej swoją kulturę i religię. Ankietowani przez organizację, Tybetańczycy oskarżają nepalskie siły bezpieczeństwa o nadmierne stosowanie siły, arbitralne zatrzymania, zastraszanie i nachalny nadzór. - Sytuacja społeczności uchodźców tybetańskich w Nepalu wyraźnie pogorszyła się od czasu ostrych represji podjętych przez Chiny po protestach w Tybecie w 2008 roku - powiedział szef HRW na Azję Brad Adams. - Podczas gdy dobre stosunki z Chinami są ważne, ograniczanie podstawowych praw przekracza czerwoną linię - podał w oświadczeniu Adams, co według niego "podważa wysiłki o utrzymanie w Nepalu kruchych (jeszcze) rządów prawa. Zachęca również do działań politycznie motywowanych i bezkarności wobec nadużyć" i łamania praw człowieka. Władze Nepalu skrytykowały raport HRW, zaprzeczając, jakoby źle traktowały Tybetańczyków. "Traktujemy uchodźców humanitarnie" - oświadczył rzecznik MSW Shankar Koirala w rozmowie z Fundacją Thomsona Reutersa. - Żaden kraj nie wywiera na nas presji - dodał. Dwustronne stosunki Nepalu i Chin umocniły się w ostatnich latach, a Chiny stały się największym ofiarodawcą pomocy i partnerem handlowym małego himalajskiego kraju, dla którego są też dużym inwestorem w rozwój infrastruktury, takiej jak np. szpitale. HRW twierdzi jednak, że Nepal stoi wobec nasilonej chińskiej presji, aby ograniczyć napływ Tybetańczyków przez granicę, a restrykcje mają na celu powstrzymanie ich od ucieczki z Tybetu. W 2013 roku do Nepalu przybyło mniej niż 200 Tybetańczyków, podczas gdy przed 2008 rokiem przez granicę uciekało z Chin przeciętnie po dwa tysiące rocznie. Co roku setki uchodźców z Tybetów wędrują całymi dniami, by przez zdradliwe himalajskie przełęcze dotrzeć do Nepalu, a stamtąd do Indii, gdzie dostają azyl polityczny. Schwytani przez nepalską policję zazwyczaj szybko przekazywani są ONZ-owskiej agencji ds. uchodźców UNHCR. Jednak częściowo w rezultacie coraz większej współpracy między nepalskimi a chińskimi siłami bezpieczeństwa znacząco rosną obawy, że Nepal może czasem na siłę zawracać Tybetańczyków do Chin - uważa HRW. Nepalska policja często powstrzymuje antychińskie protesty i aresztuje tybetańskich działaczy. Władze odmawiają wydawania Tybetańczykom dokumentów, które pozwoliłyby im na darmowy dostęp do usług oświatowych i medycznych oraz prowadzenie biznesu i podróżowanie za granicę. W zeszłym miesiącu UNHCR wezwała Nepal do rejestrowania Tybetańczyków, mówiąc, że brak dokumentacji stanowi dla uchodźców zagrożenie.