Szerpowie twierdzą, że czują się lekceważeni przez rząd, choć to dzięki nim możliwe są wyprawy, na których władze biednego Nepalu co roku zarabiają kilka milionów dolarów. W poniedziałek Szerpowie wyznaczyli nepalskiemu rządowi tydzień na spełnienie ich żądań. Chcą rekompensat w wys. 10 tys. dolarów dla rodzin 16 Nepalczyków, którzy zginęli lub zaginęli w piątek, podwojenia zakresu ubezpieczenia do 20 tys. dolarów oraz stworzenia specjalnego funduszu pomocowego, który co roku byłby zasilany 30 proc. zysków Nepalu z organizowania wypraw na Mount Everest. Domagają się też od rządu, by opłacił leczenie rannych i wybudował w Katmandu pomnik ku czci zmarłych. We wtorek władze Nepalu ogłosiły, że zwiększą ubezpieczenie do 15 tys. dolarów i będą przekazywać na fundusz 5 proc. wpływów z turystyki wspinaczkowej. Zdania wśród Szerpów są podzielone Nie wiadomo, czy częściowe spełnienie niektórych ich postulatów zadowoli Szerpów i zapobiegnie protestowi; w tej sprawie napływają różne doniesienia. Przywoływany przez agencję dpa przedstawiciel Nepalskiego Związku Alpinizmu powiedział, że zdania wśród Szerpów są podzielone - część chce odwołać wszystkie wyprawy z szacunku dla zmarłych, część chce je kontynuować po tygodniu żałoby; wspólnego stanowiska dotąd nie ustalono. Associated Press podała, że większość Szerpów, którzy spotkali się we wtorek w głównej bazie pod Everestem, postanowiła wziąć udział w proteście; agencja nie sprecyzowała, jak długo miałaby potrwać przerwa w wyprawach. Według AFP decyzja o zawieszeniu ekspedycji obejmuje cały sezon, który zaczyna się w maju i trwa trzy miesiące. Jeśli bojkot dojdzie do skutku... Tymczasem szef Nepalskiego Związku Alpinizmu Szerpa Ang Tshering powiedział agencji Reutera, że Szerpowie zgodzili się wznowić ekspedycje w sobotę, po tygodniu żałoby. Jeśli bojkot dojdzie do skutku, wielu ludzi może stracić część lub całość sumy, jaką zapłacili za zorganizowanie wyprawy; koszt przedsięwzięcia może sięgać nawet 90 tys. dolarów. Kilka zaplanowanych ekspedycji już zostało odwołanych. W piątek kilkunastoosobowa ekipa Szerpów w piątek rano wyszła sprawdzić i zakładać poręczówki dla uczestników komercyjnych wypraw na trasie prowadzącej na najwyższy szczyt świata (8 848 m). Na wys. 5 800 m, w rejonie zwanym "polem kukurydzianym", które prowadzi do lodowca Khumbu, zeszła lawina. Zginęło co najmniej 13 Szerpów, trzech uznano za zaginionych, a trzech przebywa w szpitalach w Katmandu. To najtragiczniejszy bilans ofiar na Mount Evereście w historii. Szerpowie są wynajmowani przez zagraniczne wyprawy do noszenia sprzętu, prowadzenia ekspedycji, gotowania posiłków, naprawiania lin. Od czasu zdobycia Mount Everestu w 1953 r. przez Edmunda Hillary'ego i Szerpę Tenzinga Norgaya na wierzchołek dotarły ponad cztery tysiące osób. Podczas wypraw zginęło ponad 300 osób. Najtragiczniejszym dniem był 10 maja 1996 r., kiedy śmierć poniosło osiem osób. Sześciu nepalskich Szerpów zginęło w lawinie w 1970 r.