Skazanym Tybetańczykom, których zatrzymano w środę, zarzucono naruszanie prawa i porządku publicznego, złamanie zakazu demonstracji i próbę zaszkodzenia stosunkom Nepalu "z zaprzyjaźnionym sąsiadem" - powiedział szef władz Katmandu Laxmi Dhakal. Trzech skazanych znajdowało się w grupie 15 Tybetańczyków zatrzymanych podczas próby wdarcia się do chińskiego wydziału wizowego w Katmandu. Pozostałych 21 zatrzymano w oparciu o "informacje", że prowadzili działalność antychińską - dodał Dhakal. Są to najsurowsze jak dotąd wyroki na Tybetańczyków w Nepalu. Do tej pory wszystkich zatrzymywanych zwalniano po kilku godzinach. - Tybetańczycy naruszyli prawo i porządek, zlekceważyli zakazy i próbowali zaszkodzić stosunkom Nepalu z Chinach. Jako główny administrator Katmandu mam prawo osadzać takie osoby w więzieniu na 90 dni bez procesu - zaznaczył Dhakal. Władze w Katmandu zakazały w poniedziałek organizowania demonstracji pod chińską ambasadą i konsulatem w stolicy Nepalu. Nepal, który otrzymuje od Chin znaczną pomoc na rozwój, oficjalnie uznaje Tybet za niezbywalną część Chin. Mimo to około 3 tys. Tybetańczyków wzięło w środę udział w pokojowym wiecu w Katmandu z okazji 51. rocznicy zdławienia antychińskiego powstania w Tybecie. Tybet został zajęty przez wojska Mao Zedonga w latach 1950-51. 10 marca 1959 roku wybuchło powstanie antychińskie, które zostało krwawo stłumione, a dalajlama wraz z 80 tys. tybetańskich uchodźców wyemigrował do Indii. Od tego czasu mieszka w Dharamśali, na północy Indii, gdzie ma swą siedzibę także tybetański rząd na uchodźstwie. W Nepalu żyje około 20 tys. oficjalnie uznanych uchodźców tybetańskich i tysiące nielegalnych tybetańskich imigrantów.