Zgromadzenie miało wybrać prezydenta ze zmarginalizowanej społeczności Madhesi zamieszkującej nizinną część Nepalu (Teraj) i etnicznie bliższej ludności pochodzenia indyjskiego niż mieszkańcy gór. Żyzne ziemie Teraju zamieszkuje niemal połowa z 26,4 mln ludności Nepalu. Teraj, stanowiący jedną czwartą kraju, jest też jego rolniczym, przemysłowym i biznesowym zapleczem. Madhesi twierdzą jednak, że są dyskryminowani przez władze zdominowane przez górali, zarówno w wojsku, parlamencie, władzach sądowniczych jak i pozostałych instytucjach państwowych. Wszystkie trzy najważniejsze ugrupowania polityczne kraju - maoiści, partia kongresowa oraz komuniści - wystawiły kandydatów na urząd prezydenta i wiceprezydenta kraju właśnie spośród Madhesi, widząc w tym sposób na złagodzenie protestów mieszkańców Teraju. Żaden z kandydatów nie zebrał jednak wymaganych 298 głosów - podała po głosowaniu telewizja. Najwięcej - 294 głosów - zdobył Ram Baran Yadav z Kongresu Nepalskiego, zaś popierany przez maoistów bezpartyjny polityk Ram Raja Prasad Singh - 282 głosów. 73-letni Ram Raja Singh uważany był za kandydata cieszącego się najmocniejszym poparciem. Dawny działacz antyrojalistyczny, skazany został za zamachy na budynki pałacu królewskiego i parlamentu w 1985 roku. Otrzymał zaoczny wyrok śmierci i uciekł do sąsiednich Indii. Wrócił w 1990 roku, po uzyskaniu ułaskawienia, kiedy Nepal przekształcono w monarchię konstytucyjną. Obalenie 240-letniej monarchii w Nepalu i powstanie proklamowanej 28 maja republiki to owoc rozejmu z 2006 roku, zawartego między głównymi partiami politycznymi a maoistowskimi rebeliantami. Zwycięzcy wyborów z 10 kwietnia - maoiści - nie zamierzają przekształcać Nepalu w państwo komunistyczne. Deklarują wprawdzie lewicowość, ale też wyraźnie opowiadają się za kapitalizmem. W wyborach zdobyli jedną trzecią mandatów w 601-osobowym zgromadzeniu konstytucyjnym Nepalu. Na początku czerwca zdetronizowany król Nepalu Gyanendra Bir Bikram Shah Dev opuścił królewski pałac w Katmandu, akceptując wybór ludu.