60-letnia Brytyjka Ericka Tazi, która przeszła na islam poskarżyła się policji, że właściciele hotelu Bounty House w Aintree pod Liverpoolem w rozmowie z nią nazwali proroka Mahometa "watażką" (ang. warlord) i wystąpili z twierdzeniem, że islam uciska kobiety. Tanzi była gościem hotelu. Policja skierowała sprawę do sądu w Liverpoolu, uznając, iż hotelarze - oboje chrześcijanie - dali wyraz religijnej nienawiści wobec muzułmanów. W listopadzie ubiegłego roku sąd oddalił sprawę, stwierdzając, iż małżeństwo korzystało z prawa do swobodnego wypowiadania się na tematy religijne. Mimo sądowego zwycięstwa ich biznes załamał się, ponieważ najważniejszy klient - należący do publicznej służby zdrowia (NHS) szpital w Aintree, wynajmujący pokoje dla pacjentów korzystających z pobliskiego ośrodka terapeutycznego w Walton i dla lekarzy uczestniczących w konferencjach - przestał wynajmować pokoje w hotelu Vogelenzangów. Tanzi jest pacjentką NHS. Małżeństwo jest przekonane, że sprawa przeciwko nim nie powinna była w ogóle trafić do sądu i zastanawia się nad wytoczeniem sprawy policji za to, że w wyniku jej działań stracili środki do życia. Ich biznes, tracący 8 tys. funtów miesięcznie, zostanie zlicytowany w maju, bo nie stać ich na spłatę hipoteki. "Wielu ludzi było przekonanych o tym, że skoro wygraliśmy w sądzie, to nie ma o czym mówić i jest po sprawie. W rzeczywistości nie odnieśliśmy żadnego zwycięstwa i stanęliśmy na krawędzi bankructwa" - cytuje "Mail on Sunday" 54-letnią Sharon Vogelenzang.