W ten sposób lider opozycyjnej partii o nazwie Włochy Wartości, protagonista gigantycznej antykorupcyjnej operacji Czyste Ręce w latach 90., podsumował ujawnione w prasie zapisy podsłuchów rozmów obecnego szefa rządu z 2007 roku. Z nagrań tych wynika, że dzwoniąc do jednego z dyrektorów RAI Berlusconi, wtedy lider opozycji i zarazem magnat telewizyjny, załatwiał pracę dla aktorek i telewizyjnych gwiazdek w serialach i innych programach telewizji publicznej. - Ujawnienie podsłuchów w tych dniach przekonuje nas, że w rządzie bardziej aniżeli mężów stanu mamy stręczycieli, którzy traktują dziewczyny jako towar ludzki do używania, a więc do wynagradzania jakąś rólką - powiedział Antonio Di Pietro, wywołując burzę dyskusji we Włoszech. Berlusconi nie skomentował tych słów, ale jego adwokat zapowiedział skierowanie sprawy do sądu. Rzecznik rządu Paolo Bonaiuti oświadczył zaś: "Chamski i wulgarny język Di Pietro nie nadaje się do polityki, ale wyłącznie do gospody". Szef koalicyjnego Ludu Wolności w Senacie Maurizio Gasparri nazwał Antonio Di Pietro "analfabetą" i stwierdził: "Berlusconi mawiał, że Di Pietro ma fałszywy dyplom ukończenia studiów, podarowany przez służby specjalne, ale się mylił; on ma sfałszowany dyplom ukończenia szkoły podstawowej". O opamiętanie apeluje natomiast przewodnicząca klubu opozycyjnej Partii Demokratycznej w Senacie Anna Finocchiaro, przypominając, że "polityka powinna unikać ostrego i obraźliwego języka".