Rzeczniczka przekazała, że polityk został zatrzymany przez policjantów z oddziału specjalnego OMON bezpośrednio na scenie po zakończeniu spotkania z wyborcami. Źródło w Głównym Zarządzie Spraw Wewnętrznych w Moskwie, cytowane przez agencję Interfax, wyjaśniło, że Nawalny został "zaproszony na rozmowę" do komendy policji z powodu złamania przepisów o zgromadzeniach. Według rozmówcy agencji po rozmowie opozycjonista opuścił komendę. Radio Echo Moskwy podało, że na dwie godziny przed spotkaniem władze Moskwy skontaktowały się ze sztabem Nawalnego i poprosiły o odwołanie wiecu. Do parku przyjechał oddział OMON-u. Policjanci odłączyli aparaturę nagłaśniającą i generatory prądu. Poprosili zebranych o rozejście się. Stronnicy opozycjonisty jednak nie posłuchali. W końcu policja się wycofała. Echo Moskwy przekazało, że w spotkaniu z Nawalnym wzięło udział około 5-7 tys. osób. "Odbyłem 73 spotkania z wyborcami. Nie wiedzieć czemu 74. otwarte dla wszystkich spotkanie w Sokolnikach nie spodobało się staruszkowi Sobianinowi" - napisał opozycjonista na swoim profilu na Twitterze. 37-letni Nawalny - znany bloger, walczący z korupcją adwokat i krytyk prezydenta Władimira Putina - jest jednym z sześciu kandydatów na mera Moskwy w przedterminowych wyborach, które odbędą się 8 września. Zdecydowanym faworytem wyborów jest urzędujący mer Siergiej Sobianin. W lipcu opozycjonistę skazano na pięć lat kolonii karnej za spowodowanie strat w państwowej spółce i aresztowano bezpośrednio na sali sądowej. Jednak na wniosek prokuratury następnego dnia zwolniono go i pozostawiono na wolności do czasu rozpatrzenia apelacji. Skazanie Nawalnego krytykowały USA, UE i organizacje praw człowieka, dopatrując się motywów politycznych w jego procesie. Nawalny to jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Putina na Kreml.