- NATO nie zagraża Rosji ani żadnemu innemu krajowi; to Rosja stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo Europy - oświadczyła w piątek rzeczniczka Sojuszu Północnoatlantyckiego Oana Lungescu w reakcji na przeformułowanie przez Moskwę doktryny wojskowej. - Wszelkie środki podjęte dotychczas dla obrony sojuszników mają wyraźnie obronny charakter, są właściwe i zgodne z prawem międzynarodowym - podkreśliła. - To raczej postępowanie Rosji narusza zasady prawa międzynarodowego i kwestionuje bezpieczeństwo Europy - dodała, odnosząc się do rosyjskich działań na Ukrainie. Według Lungescu NATO nie zrezygnuje z prób utrzymania konstruktywnych relacji z Rosją. Będzie to jednak możliwe tylko wtedy, gdy władze rosyjskie będą przestrzegały zasad prawa międzynarodowego, w tym prawa narodów do decydowania o własnej przyszłości. Wcześniej w piątek prezydent Rosji Władimir Putin podpisał nową doktrynę wojskową swojego kraju. Zakłada ona, że największym zagrożeniem zewnętrznym dla państwa rosyjskiego jest ekspansja NATO i destabilizacja niektórych terytoriów; w dokumencie zwraca się też uwagę na zagrożenie terroryzmem. Kreml poinformował, że korekty w dotychczasowej doktrynie były konieczne ze względu na "zmieniający się charakter zagrożeń", a także m.in. ze względu na sytuację na Ukrainie i wokół niej oraz w Afryce Północnej, Syrii, Iraku i Afganistanie. Podpisany przez Putina dokument zakłada utrzymanie gotowości mobilizacyjnej sił zbrojnych, a także zdolności odstraszania nieatomowego, która będzie opierać się na "wysokim poziomie gotowości sił ogólnego przeznaczenia". Dzięki temu Moskwa ma mieć możliwość zapobiegania i przeciwdziałania konfliktom zbrojnym. Jednocześnie podkreślono, że zmiany nie wpłyną na dotychczasowy, obronny charakter doktryny.