- Jestem zaniepokojony rozwojem wydarzeń na Krymie. Wzywam Rosję, aby nie podejmowała działań, które mogłyby zwiększyć napięcie lub prowadzić do nieporozumień - oświadczył szef sojuszu. W środę Rasmussen podkreślił, że NATO jest gotowe dalej wspierać Ukrainę w jej demokratycznych reformach. Także niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen wyraziła zaniepokojenie rozwojem wydarzeń na Półwyspie Krymskim. - Obecnie ważne jest, by przede wszystkim zapobiec rozpadowi Ukrainy oraz by wzmocnione zostały rozsądne siły w tym kraju - powiedziała przed czwartkowymi obradami w ramach posiedzenia ministrów obrony państw NATO w Brukseli, poświęconego kryzysowi politycznemu na Ukrainie. W czwartek nad ranem grupa uzbrojonych mężczyzn ubranych w nieoznakowane mundury zajęła siedzibę rządu i parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu. Odmówili oni negocjacji i nie wysuwają żądań. Według ukraińskich agencji prasowych są to przedstawiciele samoobrony rosyjskojęzycznych obywateli Krymu. Ukraińska prokuratura uznała te wydarzenia za akt terrorystyczny, a p.o. prezydenta Ołeksandr Turczynow ostrzegł Rosję przed agresją wojskową i zapowiedział, że jakiekolwiek ruchy stacjonującej na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej zostaną potraktowane jako atak na jego kraj. Chwilę wcześniej media podawały, że w stronę Symferopola jadą rosyjskie transportery opancerzone, po czym zawróciły na rogatkach miasta. Rosja postawiła w czwartek też w stan najwyższej gotowości bojowej lotnictwo myśliwskie na zachodzie kraju, a MSZ tego kraju zapowiedziało "zdecydowaną i bezkompromisową" odpowiedź na naruszanie praw "swoich rodaków". Autonomiczna Republika Krymu należy do Ukrainy, lecz jest zamieszkana w większości przez ludność rosyjską.