W kuluarach seminarium, poświęconego zarządzaniu kryzysowemu, sekretarz generalny NATO powiedział dziennikarzom, że istnieje wielu aktorów na scenie międzynarodowej, którzy pragną "wiedzieć, co się dzieje wewnątrz NATO i używają także cyberprzestrzeni, by osiągnąć swe cele". Agencja Associated Press pisze, że Rasmussen odmówił podania szczegółów czy też wymienienia z nazwy konkretnych grup działających w cyberprzestrzeni na szkodę NATO, stwierdził jedynie, że jest "ich wiele". Oświadczył, że należy rozwinąć zdolności w celu obrony przed takimi atakami. NATO, jak pisze AP, zostało zmuszone do zajęcia się tym problemem po fali ataków w sieci przeciwko należącej do Sojuszu Estonii, do których doszło przed trzema laty. Rasmussen powtórzył, że podstawową funkcją Sojuszu pozostaje obrona terytoriów i ludności swych państw członkowskich. Podkreślił jednak, że do modernizacji Sojuszu nie wystarczą żołnierze i czołgi wzdłuż granic i że trzeba mierzyć się z zagrożeniami, które mogą pochodzić z cyberprzestrzeni. Uczestniczący w seminarium minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt przyznał, że w cyberprzestrzeni "nie ma pokoju" i że go nie będzie, dopóki "nie zdołamy zapewnić tam bezpieczeństwa".