Rosja potępiła zapowiadane na prawie miesiąc ćwiczenia, określając je jako "prowokację" i "napinanie muskułów" u jej południowych granic. Władze Rosji ogłosiły dziś decyzję o wydaleniu dwojga Kanadyjczyków - szefowej Biura Informacji NATO w Moskwie oraz jej współpracownika. Jest to reakcja na wydalenie przez NATO dwóch dyplomatów rosyjskich. Strona rosyjska utrzymuje, że Gruzja przygotowuje się do ataku na Abchazję i Osetię Południową - dwa separatystyczne regiony, które utraciła w wyniku wojny z Rosją w sierpniu ubiegłego roku. Władze w Tbilisi poinformowały we wtorek o stłumieniu buntu w batalionie wojsk pancernych w bazie pod Tbilisi. Oskarżyły najpierw Rosję o zaangażowanie w wydarzenia, następnie wyraźnie wycofały się z oskarżeń, podkreślając jedynie, iż celem buntu miało być przede wszystkim udaremnienie manewrów NATO. Rosja zaprzeczyła we wtorek, by miała związek ze spiskiem w Gruzji i zarzuciła gruzińskiemu prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu, że chce odwrócić uwagę od problemów w swym kraju. Wspólne manewry NATO i Gruzji odbywają się w regionie Waziani, około 20 km na wschód od Tbilisi, na terenie dawnej rosyjskiej bazy wojskowej. Bierze w nich udział ponad 1000 żołnierzy z kilkunastu krajów. Scenariusz zakłada, że w odpowiedzi na kryzys siły Sojuszu zgodnie z mandatem ONZ przeprowadzają operację wojskową. Strona gruzińska poinformowała, że manewry "Cooperative Longbow'09-Cooperative Lancer'09" były planowane od wiosny zeszłego roku. Są częścią NATO-wskiego programu "Partnerstwo dla Pokoju", w którym Gruzja uczestniczy od 1994 roku. Z udziału w ćwiczeniach NATO w Gruzji zrezygnowało sześć krajów. Plany wysłania swych żołnierzy na manewry Sojuszu porzuciły Łotwa, Estonia, Kazachstan, Mołdawia, Armenia i Serbia.