- Po raz pierwszy w dziejach mamy do czynienia z tak niebezpiecznym precedensem jak tworzenie państwa militarnego, w którym NATO nie miałoby nad sobą żadnej cywilnej kontroli - powiedział członek rządu serbskiego. Do stworzenia takiego precedensu prowadzi, zdaniem Joczicia, przyszły statut Kosowa zaproponowany przez specjalnego wysłannika ONZ Marttiego Ahtisaariego i popierany przez Unię Europejską oraz USA, ale odrzucony przez Serbię i Rosję. Wraz z przybyciem w piątek do Belgradu mediacyjnej trojki - przedstawicieli USA, Rosji i Unii Europejskiej - rozpoczęła się nowa runda rozmów w sprawie przyszłego statusu Kosowa. Trojka przyleciała w sobotę do stolicy prowincji Kosowa, Prisztiny, aby rozmawiać z najwyższymi przedstawicielami rządu albańsko-kosowskiego; na niedzielę planowane jest spotkanie z serbską mniejszością. W sprawie odbycia nowej 120-dniowej rundy negocjacji porozumiano się po tym, jak Serbia i Rosja odrzuciły w czerwcu plan Ahtissariego, który zakładał ogłoszenie międzynarodowo nadzorowanej niepodległości Kosowa. Belgrad jest całkowicie przeciwny niepodległości prowincji, zamieszkanej w 90 proc. przez Albańczyków. 10 grudnia tego roku trojka zda sekretarzowi generalnemu ONZ Ban Ki Munowi sprawozdanie z tej nowej serii rozmów. Dowodzone przez NATO siły pokojowe KFOR - ok. 17 tys. żołnierzy - są obecne w Kosowie od 1999 roku, tj. od zakończenia konfliktu zbrojnego w tej należącej formalnie do Serbii prowincji; NATO zapowiada, że będzie czuwało nad bezpieczeństwem regionu w trakcie negocjacji politycznych.