- Europejczycy odnawiają przyjaźń z USA i vice versa - powiedział amerykański dyplomata w NATO, podkreślając znaczenie powrotu Francji po 43 latach do struktur wojskowych sojuszu. - Dla mnie to idealne miejsce, by zakończyć moją misję - mówił niedawno dziennikarzom sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer. Coraz więcej dyplomatów wątpi, że już na szczycie, który rozpocznie się w niedalekim od Kehl Baden-Baden w piątek o godz. 18.00, zapadnie decyzja w sprawie następcy Scheffera. Faworyt Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA, duński premier Anders Fogh Rasmussen wciąż budzi zastrzeżenia Turcji. Premier Recep Tayyip Erdogan powiedział, że kraje muzułmańskie oczekują od Ankary zawetowania kandydatury Rasmussena, w związku z burzą, jaka wybuchła w 2006 roku po opublikowaniu w prasie duńskiej karykatur Mahometa. - To byłby dobry impuls, gdyby szczyt zdecydował w sprawie wyboru nowego sekretarza - ocenił na początku tygodnia wysoki rangą dyplomata amerykański. Źródła nie potwierdziły informacji, że Waszyngton popiera Rasmussena: "W prasie jest wiele plotek, tymczasem proces jest poufny i nie ma jeszcze decyzji na tym etapie". Zdementowały też istnienie zasady, że sekretarzem generalnym NATO powinien być Europejczyk, dodając: "Weźmiemy najlepszą osobę". Inny dyplomata natowski ocenił szansę, że decyzja w sprawie wyboru nowego sekretarza generalnego zapadnie na szczycie, na 50 proc. - Nie zdziwię się, jeśli Turcja zablokuje Rasmussena - dodał. Pozostali dotychczas wymieniani kandydaci na szefa NATO to: polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, kanadyjski minister obrony Peter MacKay, norweski minister spraw zagranicznych Jonas Gahr Stoere oraz były brytyjski minister obrony Des Browne. Źródła w NATO przyznały, że Sikorskiemu nie pomaga stereotyp Polski jako kraju rusofobicznego. - Ja jestem poza negocjacjami i po prostu nie wiem - powiedział z kolei Jaap de Hoop Scheffer. Pewne jest natomiast, że jego kadencja upływa 31 lipca. Decyzję w sprawie wyboru nowego szefa sojuszu muszą podjąć jednogłośnie wszystkie kraje członkowskie, których na szczycie liczba wzrośnie do 28, wraz z przyjęciem do tej największej organizacji wojskowej dwóch państw z Bałkanów Zachodnich: Albanii i Chorwacji. Głównym tematem szczytu będzie Afganistan, gdzie od 2003 roku NATO kieruje największą w swej historii operacją wojskową i gdzie musi stawiać czoło silnemu oporowi talibów. Prezydent Barack Obama, który właśnie przedstawił nową strategię USA wobec Afganistanu i zapowiedział wysłanie tam dodatkowych 21 tys. żołnierzy, liczy na większe zaangażowanie także ze strony Europejczyków. Na piątkowej kolacji przywódców (po powitaniu i występie skrzypaczki Anne-Sophie Mutter) omawiane też będą relacje NATO z Rosją, nadszarpnięte w wyniku sierpniowej wojny z Gruzją. Jaap de Hoop Scheffer zapowiedział, że niebawem odbędzie się pierwsze od czasu konfliktu posiedzenie Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów, a później także na szczeblu ministrów spraw zagranicznych. - Rosja potrzebuje NATO, a NATO potrzebuje Rosji" - podkreślił sekretarz generalny, wskazując przy tym na kwestię Afganistanu. "W interesie Rosji nie jest, by w Azji Środkowej szerzył się ekstremizm - zauważył. Zwrócił uwagę, że na stosunki NATO-Rosja mają wpływ dwustronne relacje USA-Rosja. Przywódcy NATO przyjmą tzw. Deklarację Bezpieczeństwa Sojuszniczego. Półtorastronicowy dokument podkreśli dotychczasowe dokonania sojuszu oraz zapowie przygotowanie nowej koncepcji strategicznej, która zostanie przyjęta na kolejnym szczycie w Lizbonie, prawdopodobnie w połowie 2010. - Potrzebujemy nowej strategii, bo sojusz jest dziś inny niż w 1999 roku - powiedział Scheffer. Wówczas, na szczycie w Waszyngtonie, przywódcy NATO przyjęli obowiązującą dziś koncepcję. Nie przewidywała ona ogromnej skali zagrożenia terrorystycznego, ujawnionego w zamachach 11 września 2001 r. Niewykluczone, że któryś z przywódców, np. Polski lub Czech podejmie temat tarczy antyrakietowej - powiedziały źródła dyplomatyczne. - Nie oczekuję na szczycie żadnej decyzji (USA), ani też wycofania z projektu tarczy - powiedział dyplomata amerykański. Przypomniał wcześniejsze deklaracje nowej administracji amerykańskiej, że USA potrzebują czasu, by sprawdzić skuteczność i finansową wykonywalność projektu. Szczyt zakończy w sobotę w Strasburgu.