Dostawa sprzętu wojskowego ma "pokazać prezydentowi Władimirowi Putinowi i Rosji, że wspólnie możemy się jej przeciwstawić" - powiedział agencji AFP amerykański generał John R. O'Connor, który nadzorował odbiór sprzętu w porcie w Rydze. Amerykanie przesłali m.in. czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty M2 Bradley, samochody terenowe typu Humvee i inny sprzęt, który ma pomóc w powstrzymaniu ewentualnej rosyjskiej agresji. Należące niegdyś do bloku sowieckiego Estonia, Łotwa i Litwa - dziś członkowie NATO i Unii Europejskiej - dysponują skromnymi zasobami sprzętu wojskowego. Aneksja Krymu przez Rosję i zaangażowanie Kremla w konflikt na wschodzie Ukrainy zaniepokoiło NATO i skupiło uwagę Sojuszu na najbardziej narażonych na agresję krajach bałtyckich. Seria militarnych manewrów Rosji w rejonie Morza Bałtyckiego zrodziła obawy, że władze w Moskwie będą chciały zdestabilizować sytuację polityczną w krajach, które niegdyś były częścią Związku Radzieckiego. W odpowiedzi na działania Rosji, NATO wzmacnia wschodnią flankę, przygotowując grupę 5000 żołnierzy, stacjonujących w sześciu byłych krajach komunistycznych, w tym m.in. w Polsce, Bułgarii i Rumunii. "Demonstrujemy w ten sposób Rosji jednolity, zwarty front: od północy na północ" - powiedział generał O’Connor. Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite przestrzegła w ubiegłym tygodniu, że kraje bałtyckie muszą być gotowe do samodzielnego stawienia czoła potencjalnej inwazji "przynajmniej przez 72 godziny", zanim będą mogły liczyć na pełne wsparcie sił NATO.