Szef służby prasowej przy głównej komendzie wojsk NATO w Europie, podpułkownik Jay Jensen podkreślił definicję i zasadniczy cel misji bałtyckiej - zachowanie nienaruszalności przestrzeni powietrznej NATO i zabezpieczenie państw sojuszu przed atakiem z powietrza. Ale jak wynika z natowskich danych, w tym roku nie doszło do ani jednego naruszenia przez rosyjskie samoloty obszaru powietrznego któregokolwiek z członków Sojuszu. Tylko raz rosyjski samolot wojskowy zboczył nad Finlandię. Nie należy ona jednak do NATO. Dla porównania, w zeszłym roku Rosjanie 10-krotnie znaleźli się nad terytorium sojuszu, w tym aż 8 razy nad wyspami należącymi do Estonii. Jesienią liczba samolotów NATO zaangażowanych w patrole bałtyckie zmniejszy się więc z szesnastu do ośmiu. Podpułkownik Jensen przyznał natomiast, że ostatnio znacznie wzrosła częstotliwość prewencyjnych lotów zwiadowczych dokonywanych przez specjalistyczne samoloty NATO z dala od rosyjskich granic.