- Samoloty NATO latają w pobliżu naszych granic. Po co? Zaczynamy wzmacniać naszą obronę przeciwlotniczą. To pociąga za sobą mini- wyścig zbrojeń - oznajmił białoruski prezydent. Łukaszenka wyraził zaniepokojenie projektem rozmieszczenia w Europie elementów tarczy antyrakietowej i ewentualnym rozszerzeniem NATO, jednak nie mówił o ewentualnych retorsjach. - Podzielamy zaniepokojenie Rosji, my je rozumiemy. Nie ma żadnej konieczności rozszerzania NATO. Jesteśmy zaniepokojeni tym, co się dzieje u naszych granic. Po co NATO rozszerzać i wzmacniać? Pomyślmy lepiej o tym, jak możemy rozmontować tę wojskową machinę. To absolutnie konieczne - podkreślił. Sprecyzował jednocześnie, że ewentualne rozmieszczenie rosyjskich rakiet taktycznych Iskander na Białorusi "nie jest przewidziane w bliskiej przyszłości". - Europa nie ma się czym denerwować - dodał. Łukaszenka przypomniał, że Białoruś od lat zapowiadała zakup Iskanderów, lecz sprawa opóźnia się z przyczyn finansowych. Rozmieszczenie tych rakiet na Białorusi zostało zapowiedziane jako ewentualna odpowiedź na instalację w Polsce i Czechach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Białoruski prezydent zaprzeczył w wywiadzie, jakoby w jego kraju byli więźniowie polityczni. - U nas nie ma więźniów politycznych. Są jedynie pospolici przestępcy. Jeden nie płacił podatków, inny użył przeciwko milicji materiałów wybuchowych - oznajmił w odpowiedzi na pytanie o los opozycjonistów zatrzymanych po demonstracjach. Jednak wyraźnie zirytowany nie chciał dalej rozwijać tego tematu. - Kiedy my przekazujemy we właściwe miejsce ludzi, którzy zakłócają porządek publiczny, wy uważacie, że chodzi tu o więźniów politycznych i że użyliśmy nieproporcjonalnie dużo siły - dodał białoruski prezydent, kpiąc z opozycji, która według niego jest "w pełnym odwrocie, co można było stwierdzić podczas ostatnich wyborów". OBWE uważa, że wrześniowe wybory parlamentarne na Białorusi, w których żaden kandydat opozycji nie został wybrany, nie były ani wolne, ani demokratyczne.