"Pojedynczy bazujący na lądzie pocisk manewrujący nie stanowi istotnego zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych lub naszych sojuszników", ale "oznacza początek rozmieszczania struktury, która może stać się zagrożeniem w przyszłości" - powiedział Hyten w trakcie wtorkowego przesłuchania w komisji sił zbrojnych Senatu USA. Ostrzegł jednocześnie, że w zasięgu nowego pocisku znajduje się większość kontynentu europejskiego i "nie mamy przed nim obrony, szczególnie w odniesieniu do naszych europejskich sojuszników". "Niepokoi to nas i zamierzamy się z tym uporać" - zadeklarował Hyten, wskazując na konieczność utrzymania amerykańskiego potencjału odstraszania nuklearnego, gdyż USA "skutecznie działały wobec Rosji tylko z pozycji siły". Powołując się na przedstawicieli administracji USA, dziennik "New York Times" poinformował w lutym, że Rosja ma dwa bataliony pocisków manewrujących SSC-8 - lądowej wersji bazujących na okrętach podwodnych pocisków SSN-21 Sampson. Jeden z tych batalionów stacjonuje nadal na poligonie rakietowym Kapustin Jar koło Wołgogradu, a drugi przeniesiono stamtąd w grudniu do położonej gdzie indziej bazy operacyjnej. Liczebności pocisków w obu batalionach gazeta nie podała. Występując przed senacką komisją, Hyten przypomniał, że rozmieszczając te pociski, Rosja złamała zawarty w 1987 roku z USA układ o likwidacji rakiet średniego zasięgu (INF), który całkowicie wyeliminował z uzbrojenia stacjonujące na lądzie rakiety balistyczne i pociski manewrujące o zasięgu od 500 do 5,5 tys. kilometrów. STRATCOM podlega całość bojowego potencjału nuklearnego sił zbrojnych USA, prowadzenie wojskowych operacji kosmicznych oraz obrona przeciwrakietowa.