"Zdecydowaliśmy o strukturze. Będzie w niej wiele elementów, ale główne są takie, że będziemy mieli nowe dowództwo atlantyckie skupiające się na morskich szlakach komunikacji na Atlantyku. Ma to duże znaczenie, bo jesteśmy Sojuszem Północnoatlantyckim. Będziemy mieli też nowe dowództwo połączonych sił dla wsparcia logistycznego" - powiedział w środę Jens Stoltenberg, potwierdzając tym samym wcześniejsze wstępne ustalenia dotyczące reformy systemu dowodzenia Sojuszu. O potrzebie zreformowania dotychczasowej struktury dowodzenia sojusznicy zdecydowali jeszcze na warszawskim szczycie NATO w lipcu 2016 r., w odpowiedzi na nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa i wyzwania, w tym na agresywne działania Rosji. W listopadzie ub.r. państwa NATO zgodziły się co do potrzeby powołania dwóch nowych centrów dowodzenia; jednego odpowiedzialnego za bezpieczeństwo komunikacji Sojuszu na północnym Atlantyku, drugiego koordynującego przewóz wojska i sprzętu w Europie oraz centrum operacji w cyberprzestrzeni. Nie przesądzono wtedy o ich lokalizacji. Na konferencji prasowej Stoltenberg potwierdził, że tzw. terenowy komponent dowództw będzie częścią NATO-wskiej struktury. "Nie podjęliśmy w tej sprawie żadnych ostatecznych decyzji, gdzie go usytuować. To część procesu, który się odbywa" - zaznaczył. Dodał przy tym, że kilka krajów zgłosiło gotowość przyjęcia tego rodzaju dowództw. W obecnej strukturze w NATO funkcjonują dwa dowództwa strategiczne - Sojusznicze Dowództwo ds. Operacji, które mieści się w Naczelnym Dowództwie Sił Sojuszniczych w Europie (Supreme Headquarters Allied Powers Europe, SHAPE) w Mons w Belgii, oraz ulokowane w USA Sojusznicze Dowództwo ds. Transformacji (Allied Command Transformation, ACT). Na poziomie operacyjnym działają dwa dowództwa połączone - w holenderskim Brunssum i w Neapolu. Na zmianę pełnią one przez rok dyżur jako dowództwa sił odpowiedzi NATO (NATO Response Force, NRF, które wydzielają siły bardzo wysokiej gotowości, tzw. szpicę). Na niższych szczeblach funkcjonuje dziewięć dowództw korpusów, przewidzianych do dowodzenia korpusami złożonymi z sił liczących do pięciu dywizji oraz jednostkami wsparcia. Polski rząd zadowolony z proponowanych zmian Szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył po sesji w Brukseli, że "w polskiej ocenie zmiany zaproponowane w dowodzeniu NATO to bardzo dobry kierunek". Jak dodał, zaproponowane w środę zmiany wzmocnią po latach Sojusz Północnoatlantycki. Szef MON poinformował również, że Polska nadal jest zainteresowana przyjęciem dowództwa armijnego, które ma powstać w ramach reformy struktury dowodzenia NATO. Z jego słów wynika, że nad Wisłę nie trafi żaden z dwóch nowych ośrodków dowodzenia. Chodzi o dowództwo Atlantyckie (zabiegają o nie Stany Zjednoczone) i dowództwo wspierające (starają się o nie Niemcy). "Dziś sprawa dowództwa armijnego nie została przesądzona. Dziś mówiliśmy o dwóch dowództwach - jednym dowództwie wsparcia i drugim dowództwie, które będzie czuwać nad szlakiem transatlantyckim. Siłą rzeczy w obu tych przypadkach trudno, żeby Polska aspirowała" - oświadczył szef MON. Dyskusja o "wspólnym ponoszeniu ciężarów" Szef NATO poinformował również w środę, że podczas spotkania ministrowie obrony odbyli "produktywną" i "wybiegającą w przyszłość" dyskusję na temat "wspólnego ponoszenia ciężarów" przez sojuszników, czyli finansowego zaangażowania poszczególnych krajów w koszty funkcjonowania Sojuszu. Przypomniał, że w r. 2014 na szczycie w Newport kraje członkowskie ponowiły deklarację przekazywania co najmniej 2 proc. PKB na obronę. Zwrócił przy tym uwagę, że gdy przed czterema laty z zadania tego wywiązywały się trzy kraje sojusznicze, w tym roku osiem ma osiągnąć cel 2 proc. PKB, a do r. 2024 - co najmniej 15 państw. "To obiecujący początek. Ale musimy zrobić więcej" - dodał. Jak zaznaczył Stoltenberg, w ogólnym ujęciu przez ostatnie trzy lata nakłady na obronność rosły. Jako przykład podał zwiększenie nakładów na zdolności obronne przez europejską część Sojuszu i Kanadę o 19 miliardów dolarów. "Dzięki temu nasze siły będą skuteczniejsze" - podkreślił. Polska przeznacza obecnie na obronność 2 proc. PKB (odnoszonego do budżetu roku bieżącego, a nie poprzedniego), nakłady te mają wzrosnąć do co najmniej 2,5 proc. PKB w 2030 r. W czwartek ministrowie obrony będą rozmawiać na temat nowej, szerokiej misji szkoleniowej w Iraku, której zadaniem będzie wspieranie władz w Bagdadzie w stabilizowaniu kraju. Przekształcenia niewielkiej misji szkoleniowej w Iraku w znacznie większą domagały się Stany Zjednoczone. Stoltenberg zapowiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na szczycie NATO, który odbędzie się w lipcu. Działania Sojuszu mają służyć profesjonalizacji irackich sił, tworzeniu instytucji obronnych, czy akademii wojskowych. Z Brukseli Grzegorz Paluch