Rzecznik dowodzonych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanu (ISAF) generał Carlos Branco oświadczył w Kabulu na konferencji prasowej, że samoloty ISAF prowadziły w poniedziałek naloty na cele talibskie w dystryktach Nurgaram i Du Ab prowincji Nuristan. "Sytuacja nie jest jasna, nadal prowadzimy śledztwo, mające wyjaśnić przebieg wydarzeń" - zaznaczył. Z kolei rzecznik Pentagonu Geoff Morrell podkreślił w środę w Waszyngtonie, że operacja prowadzona w poniedziałek przez siły koalicji była zgodna z prawem, a jej celem były zgrupowania talibów. W nalocie miał zginąć m.in. jeden z dowódców talibów w Nuristanie Abdullah Dżan. Strona afgańska twierdzi natomiast, że bomby spadły na namioty, w których znajdowali się robotnicy i inżynierowie afgańscy, zatrudnieni przy budowie drogi. Wypowiadający się w tej kwestii dyrektor afgańskiego przedsiębiorstwa budowy dróg "Amerifa" Sajed Nurallah Dżalili zaznaczył jednak, że tragiczny w skutkach incydent był prawdopodobnie wynikiem błędu wywiadu. "Amerifa" zawarła w zeszłym roku kontrakt z dowództwem sił USA na budowę w prowincji Nuristan 220 kilometrów drogi na potrzeby armii amerykańskiej.