Zdaniem gazety dochodzi coraz więcej sygnałów, że polski resort obrony zaczyna dyskretnie reagować na działania Rosji. Sama armia zaczyna zaś funkcjonować w nadzwyczajnym trybie.Bazy polskich Sił Powietrznych prowadzą normalne loty ćwiczebne, ale ich program dowódcy sami modyfikują, tak by mogły w każdej chwili przejść w tryb dyżuru bojowego. Według informacji "Naszego Dziennika" we wszystkich jednostkach Żandarmerii Wojskowej na terenie całego kraju powołano specjalne grupy kryzysowe, ma zostać wzmocniona ochrona obiektów wojskowych. Pojawia się też coraz więcej doniesień o aktywności naszych Sił Zbrojnych we wschodniej i północno-wschodniej części kraju.Całe kolumny ciężarówek widziano w okolicy Rzeszowa i Węgorzewa przy granicy obwodu kaliningradzkiego. Polski F-16 latał w okolicy Lublina, a to nie jest najpopularniejsze miejsce ćwiczeń naszych myśliwców - zauważa gazeta.Cywilni pracownicy MON dostali nowe przydziały zadań, wielu w Sztabie Generalnym. Siemoniak: Nie ma stanu podwyższonej gotowości w polskiej armii Polska armia nie jest w stanie podwyższonej gotowości, nie ma wzmożonej aktywności wojskowych komend uzupełnień. Nie ma takiej potrzeby - zapewniał w poniedziałek w RMF FM minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Zdementował też informacje o rzekomych ruchach naszych wojsk. Minister obrony narodowej skomentował opublikowane w internecie filmy i zdjęcia, które mają świadczyć o przemieszczaniu się polskich oddziałów. - Te zdjęcia dotyczyły przemieszczania się na poligon drawski i nie ma to żadnego związku z obecną sytuacją. Ludziom trudno uwierzyć w dementi, ale nie ma żadnego zagrożenia - tłumaczył Siemoniak.