Wszystko wskazuje na to, że program mający docelowo zapobiegać nastoletnim ciążom, nie przynosi zamierzonego skutku. Wręcz przeciwnie, dziewczyny, które wzięły w nim udział częściej zachodziły w ciąże, niż te, które o programie nawet nie słyszały. Mowa o eksperymencie przeprowadzonym we wschodniej części Australii. W programie wzięło udział ponad tysiąc nastolatek - donosi BBC. W czasie jego trwania użyto tzw. "magic dolls" (tłum. magiczne lalki). Lalki m.in. symulowały dziecięcy płacz, gdy niemowlę powinno zostać przewinięte czy nakarmione. Uczennice mogły także zabierać je do domu i opiekować się nimi przez weekend. W programie przewidziano również oglądanie nagrań wideo, na których nastoletnie matki opowiadają o własnych doświadczeniach. Podczas wspólnych zajęć poruszano tematykę zdrowia seksualnego, antykoncepcji oraz obciążeń finansowych, z jakimi wiąże się posiadanie dziecka - informuje BBC. Projekt wdrożono w sumie w ponad 50 australijskich szkołach. Jego wynik z pewnością zaskoczyły autorów. 8 proc. dziewczyn do 20 roku życia - które brały udział w programie - zaszły w ciąże i urodziły dzieci, do aborcji przyznało się 9 proc. badanych. Dla porównania podobną ankietę przeprowadzono wśród dziewczyn, które nie uczestniczyły w programie. Wśród nich tylko 4 proc. zostało matkami, a 6 proc. dokonało aborcji. Badacze zadali sobie pytanie, dlaczego program nie sprawdził się w Australii? Wśród typowanych przyczyn pojawiły się: brak skupienia się na problemie nastoletnich ojców, zbyt późne wprowadzenie zajęć (zdaniem badaczy - należałoby to zrobić na wcześniejszym etapie edukacji dziewczynek), niewystraszające uwydatnienie w programie negatywnych stron wczesnego macierzyństwa. Stwierdzono również, że lalki-symulatory nie wystarczą, by uświadomić, jak rzeczywiście wygląda opieka nad maleńkim dzieckiem.