Nasrallah zaprzeczył twierdzeniom, jakoby Sulejmani planował zamach na ambasady USA. Taką informację podawał prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a>, który twierdził, że właśnie dlatego generał został zabity. "Trump okłamuje swój naród (...). Kasem Sulejmani nie planował wysadzenia w powietrze amerykańskich ambasad" - podkreślił Nasrallah. Hezbollah, uznawany przez USA za organizację terrorystyczną, jest częścią tzw. osi oporu, obejmującej też m.in. syryjski rząd i wpływowe milicje szyickie w Iraku. "Myślę, że nadszedł czas, by zaczęła działać oś oporu" - powiedział w przemówieniu Nasrallah. Dodał, że siły wchodzące w skład tej grupy chcą, żeby amerykańskie wojska opuściły region, ale do osiągnięcia tego celu jest jeszcze "długa droga". Irański generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al Kuds, oraz jeden z dowódców proirańskiej milicji w Iraku Abu Mahdi al-Muhandis zginęli 3 stycznia na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie w ataku rakietowym sił USA. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> odpowiedział na śmierć Sulejmaniego, przeprowadzając atak rakietowy na dwie bazy USA w Iraku 8 stycznia. Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei nazwał to "uderzeniem USA w twarz" i dodał, że amerykańscy żołnierze powinni opuścić region.