Historia przedstawiona przez "Daily Mail" rozgrywa się w Birmingham w Wielkiej Brytanii. Ośmioosobowa rodzina (małżeństwo i sześcioro dzieci) zostało bez dachu nad głową, kiedy właściciel ich dawnego domu zdecydował o powrocie do posiadłości. Wówczas rodzina zwróciła się do miasta o mieszkanie komunalne. Włodarze znaleźli rozwiązanie - dwie posiadłości oddzielone ruchliwą drogą. Jak tłumaczy w rozmowie z tabloidem przedstawiciel miasta, innego rozwiązania nie było, a dwie inne propozycje rodzina odrzuciła. Rodzina odrzuciła inne propozycje Jak tłumaczy, rodzinie proponowano miejsca w ośrodku dla bezdomnych lub pokoje w jednym budynku, jednak druga opcja miała być problematyczna dla rodziny z uwagi na schody. Okazuje się jednak, że wprowadzone rozwiązanie również nie przypadło nowym lokatorom do gustu. W rozmowie z "Daily Mail" rodzina skarży się, że mieszka w domach po dwóch stronach ruchliwej ulicy, przez co jest rozdzielona. Kobieta mieszka z czwórką dzieci w jednym domu, jej mąż z dwojgiem dzieci w drugim. - To więzienie - skarży się. Władze uspokajają, że szukają rozwiązania tej sytuacji, ale przyznają jednocześnie, że nie jest łatwe ulokowanie tak dużej rodziny w domu odpowiadającym jej wymaganiom. Artykuł spowodował także falę komentarzy. Internauci wskazują, że w Birminhgam istnieje bardzo długa kolejka po mieszkanie komunalne. "Czeka się latami" - piszą. W komentarzach widać rozgoryczenie pretensjami rodziny. "Weźcie, co dają i przestańcie narzekać", "przy takiej dużej rodzinie rada miejska nie ma zbyt wiele możliwości w naszym mieście", "dostali dwa domy komunalne i jeszcze im źle?", "mają ogromne szczęście, ludzie czekają w kolejce po dom komunalny przez kilka lat" - można przeczytać w komentarzach pod tekstem.