Przedstawiciele polskiej placówki są w kontakcie zarówno z rannymi kierowcami, jak i służbami prowadzącymi dochodzenie, jednak na razie nie udzielają informacji na temat tego tragicznego zajścia. O zdarzeniu poinformował w środę polskie służby graniczne. 35-letni kierowca tira, który z raną postrzałową brzucha uciekł z miejsca zajścia, przyjechał z Rosji przez Białoruś do Polski, przekraczając przejście graniczne w Bobrownikach (Podlaskie). Mężczyzna trafił do szpitala w Białymstoku, gdzie przeszedł operację, podczas której lekarze wyjęli z jego ciała trzy gumowe kule. Jego stan oceniany jest obecnie jako dobry. Z rannym kierowcą rozmawiał reporter RMF Piotr Sadziński: Jak powiedział właściciel firmy transportowej z okolic Ciechanowa, dla której pracował kierowca, do zdarzenia doszło w nocy z wtorku na środę w miejscowości Olsza w Rosji, leżącej niedaleko granicy rosyjsko-białoruskiej, a nie - jak wynikało z wcześniejszych informacji od służb granicznych - w Orszy na Białorusi. Kierowca, któremu udało się wrócić do Polski, jechał razem z trzema kolegami w konwoju ciężarówek. Wszyscy jechali z Moskwy, spotkali się na jednym parkingu, by razem wracać do kraju. Po drodze zatrzymali się w przydrożnym barze w Olszy, gdzie w niewyjaśnionych dotychczas okolicznościach doszło do awantury i szarpaniny z przebywającymi tam mężczyznami. Jak wynika z relacji rannego, w pewnej chwili jeden z mężczyzn zaczął do nich strzelać. Ranny kierowca uciekł, wskoczył do ciężarówki i ruszył w stronę kraju. Po przejechaniu blisko sześciuset kilometrów dotarł do granicy w Bobrownikach. Funkcjonariusze policji informując, że z ciała rannego lekarze wyjęli trzy gumowe kule, nie umieli powiedzieć, z jakiego typu broni one pochodziły. Nie chcieli też komentować przypuszczeń, że strzały prawdopodobnie z tej samej broni były śmiertelne dla innego kierowcy. Właściciel firmy transportowej, dla której pracowali kierowcy, wykluczył, że przyczyną zajścia mogły być porachunki przestępcze. Nie umiał powiedzieć, w jakim stanie zdrowia jest drugi ranny kierowca, ale wie, że miejscowa milicja i prokuratura zajęły się sprawą. Poinformował, że w Rosji pozostał jeszcze jeden polski kierowca, który jako jedyny wyszedł z zajścia bez szwanku.