Tym samym hiszpańskie służby bezpieczeństwa rozbiły rdzeń grupy, która podłożyła kilkanaście bomb w podmiejskich pociągach zabijając ponad 190 osób - pisze hiszpański dziennik El Pais. W tropieniu terrorystów pomógł przypadek. Jeden ładunek nie wybuchł, bo zamachowiec źle zaprogramował budzik w komórce użytej jako detonator. Policjanci poszli tropem karty SIM z aparatu, znaleźli sprzedawcę telefonu oraz najprawdopodobniej dane innych kart, które mogły być w rękach terrorystów. Gdy jeden z nich zadzwonił korzystając z rozszyfrowanego numeru, został namierzony. Wśród zabitych terrorystów jest między innymi przywódca grupy zamachowców - Tunezyjczyk Sarhan Ben Abdelmajid, pseudonim El Tunecino. Jednak komentatorzy zwracają uwagę, że po jego śmierci rozpracowanie siatki powiązań grupy będzie znacznie trudniejsze. - Po aresztowaniach, które przeprowadziliśmy w następstwie zamachów na pociągi w Madrycie oraz po wczorajszej eksplozji można przypuszczać, że zniszczyliśmy rdzeń terrorystycznej grupy. Ludzie odpowiedzialni za akty terroru zostali zatrzymani albo zginęli popełniając zbiorowe samobójstwo - mówił hiszpański minister spraw wewnętrznych Angel Acebes.