Zatrzymany we wtorek Castanha kierował w ostatnich latach bandą, która podpalała lasy publiczne lub wycinała co cenniejsze partie drzew, po czym sprzedawała odlesione działki dla celów rolniczych, uzyskując do 9 milionów dolarów za jedną. Szkody, jakie wyrządziła banda, brazylijski Instytut Środowiska (Ibama) wycenił na 230 milionów dolarów. Akt oskarżenia przygotowany, zanim zdołano go aresztować, zarzuca gangsterowi m.in. nielegalny wyrąb lasów, kierowanie organizacją przestępczą, pranie brudnych pieniędzy i podpalenia na wielką skalę. Oprócz więzienia Castanhę czeka zapłacenie 16,6 miliona dolarów rozmaitych kar. Brazylijskie media komentują wydarzenie, jakim stało się aresztowanie gangstera po latach praktycznie bezkarnej działalności przestępczej, jako zapowiedź, że brazylijski rząd coraz poważniej podejmuje walkę z deforestacją Amazonii, która grozi krajowi i światu klęską klimatyczną. W 2004 roku wycięto w stanie Para, na północy kraju, 27 727 km kwadratowych puszczy amazońskiej. Pięć lat później brazylijski prezydent reformator Luiz Inacio Lula da Silva podjął zobowiązanie, że doprowadzi do zmniejszenia deforestacji Amazonii o 80 proc. Zobowiązania dotrzymał i trzy lata później, w 2012 r., areał odlesionych terenów w tej części kraju wyniósł 4 571 km kwadratowych. Jednak w następnym znów wycięto więcej drzew - 5 891 km kwadratowych lasu. Plany na rok 2016 przewidują, że wyrąb lasów w Amazonii zostanie ograniczony do 3,5 tys. kilometrów kwadratowych. Są to dane Instytutu Człowieka i Środowiska Amazonii (Imazon).