Manewry - ponad dwa razy większe niż poprzednie takie ćwiczenia Sojuszu - odbyły się w Tartu, na wschodzie Estonii, zaledwie 50 km od granicy z Rosją. Jak pisze "FT", NATO poinformowało o ćwiczeniach dopiero po ich rozpoczęciu, gdyż obawiało się "ataku na symulowany atak". Brytyjska gazeta nazywa ćwiczenia zarówno "imponującymi jak i potrzebnymi" i dodaje, że od kiedy kryzys na Ukrainie wywołał impas w stosunkach Sojuszu z Rosją, na jaw wyszła cybernetyczna słabość NATO. Jak powiedzieli "FT" przedstawiciele Sojuszu, kluczowe natowskie sieci dziennie narażone są na ponad 200 milionów podejrzanych zdarzeń. Prawie wszystkie to spam mailowy, ale co najmniej 100 wymaga dalszych badań, a ok. 30 okazuje się wysoce wyrafinowanymi próbami cyberszpiegowskimi. "Cyberataki mogą być równie niebezpieczne co ataki konwencjonalne. Mogą wyłączyć ważną infrastrukturę i mogą mieć wielki wpływ na nasze działania" - oświadczył szef NATO Jens Stoltenberg podczas wizyty w Tallinie. Dowódca amerykańskiej marynarki wojennej Robert Hoar powiedział, że celem manewrów było "przetestowanie możliwości reagowania na zagrożenia w obecnym środowisku". Wśród przykładowych ćwiczeń "FT" wymienia atak na smartfony wojskowych, gdy okazało się, że zainstalowana w internecie aplikacja zawiera zaawansowane złośliwe oprogramowanie. Inny scenariusz zakładał wysłanie zespołu reagowania kryzysowego NATO do Grecji, gdy napastnikom udało się przejąć kontrolę nad systemami sterującymi samolotami rozpoznawczymi AWACS, należących do najbardziej cenionych zdobyczy NATO. Podczas innego symulowanego ataku przejęto maile generała zajmującego się fikcyjnym rozmieszczeniem żołnierzy. Hakerzy przekazali te informacje znanej gazecie, a ta opublikowała wypowiedź dowódcy, w której stwierdzał, że tej wojny nie da się wygrać. Jak pisze "FT", przypomina to lutowy epizod z Kijowa, gdy do prasy wyciekło nagranie rozmowy telefonicznej wysokiej rangi przedstawicielki Departamentu Stanu USA Victorii Nuland z amerykańskim ambasadorem na Ukrainie Geoffreyem Pyattem. "Te scenariusze mają oparcie w rzeczywistym świecie, a w niektórych przypadkach może chodzić o prawdziwe wydarzenia" - powiedział przedstawiciel Sojuszu zajmujący się cyberbezpieczeństwem Robert Esposito. "Jedynym sposobem sprawdzenia, że można sobie poradzić, jest zrobienie tego naprawdę lub przeprowadzenie takich ćwiczeń" - dodał.