20-latka wzięła ostatnio kilka dni wolnego, by pozałatwiać poza miastem swoje osobiste sprawy. Gdy w poniedziałek nie przyszła do pracy, burmistrz zwolnił ją. Krewni młodej policjantki, których cytuje meksykańska prasa, mówią, że uciekła do USA z obawy przed gangami narkotykowymi, które groziły jej śmiercią. O tej kobiecie, studentce szkoły policyjnej, stało się głośno w październiku ubiegłego roku, kiedy zdecydowała się objąć posadę szefa policji w terroryzowanym przez narkotykowe bandy miasteczku przy granicy z USA. Natychmiast okrzyknięto ją "najodważniejszą kobietą i policjantką" w Meksyku. Nie bez powodu, gdyż ze strachu przed gangsterami od dawna nikt nie chciał przyjąć stanowiska szefa policji w Praxedis Guerrero. Większość jej poprzedników zginęła od kul bandytów.