"Partyzanci (...) potwierdzili sukces operacji specjalnej, mającej na celu wysadzenie rzadkiego rosyjskiego samolotu na lotnisku w Maczuliszczach pod Mińskiem. To najbardziej udana dywersja od początku 2022 roku" - napisał na Twitterze Franak Wiaczorka, którego cytuje AFP. Według niego operację przeprowadziło dwóch Białorusinów za pomocą dronów. "Opuścili już kraj i są bezpieczni" - dodał Wiaczorka. Nie określił, jaki rosyjski samolot został zaatakowany, ale stwierdził, że maszyna kosztuje 330 milionów euro. Rosyjski samolot wczesnego ostrzegania Na lotnisku w Maczuliszczach w niedzielę rano słychać było dwa wybuchy; jak poinformowały białoruskie media niezależne mógł zostać uszkodzony rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50. Maszyna ta jest używana m.in. do rozpoznania ukraińskiej obrony powietrznej. Oficjalnie władze w Mińsku w żaden sposób nie odniosły się do zdarzenia. "Jestem dumna ze wszystkich Białorusinów, którzy nadal opierają się rosyjskiej hybrydowej okupacji Białorusi i walczą o wolność Ukrainy" - napisała na Twitterze Swiatłana Cichanouska. Kulisy operacji partyzantów Zniszczona maszyna to dokładnie Berijew A-50U o numerze RF-50608, z oznaczeniem bocznym "43". Samolot służył w Siłach Powietrzno-Kosmicznych Rosji. Udało się uszkodzić przednią i centralną część, awionikę i radar. Jak informuje "Białoruski Hajun", do ataku na rosyjską maszynę partyzanci wykorzystali dwa drony. Redakcja zauważa, że w pewnym sensie samolot, ze względu na pokaźnych rozmiarów radar na grzbiecie, był "wygodnym" celem. Urządzenie ma ponad 10 metrów średnicy. Białoruskie służby miały znaleźć torbę z konsolą kontrolną dronów. Jednak według szefa opozycyjnego Związku Sił Bezpieczeństwa Białorusi Aleksandra Azarowa, organizatorom sabotażu udało się uciec i są bezpieczni poza granicami Białorusi.