Pochodzący z Irlandii 85-letni William C. Campbell i młodszy o pięć lat Japończyk Satoshi Omura zostali uhonorowani za odkrycie awemerktyny - leku wykorzystywanego w leczeniu chorób pasożytniczych przenoszonych przez nicienie. Natomiast 85-letnią Chinkę Youyou Tu nagrodzono za opracowanie artemizyny - leku skutecznie leczącego malarię. - Nagrodziliśmy tę trójkę badaczy, ponieważ dokonali przełomowych odkryć w medycynie. Ich praca zaowocowała powstaniem nowych terapii, które pozwoliły ocalić miliony istnień ludzkich i podnieść jakość życia wielu ludzi. To prawdziwy przykład tego, że nauka może służyć dobru ludzkości - podkreśla w rozmowie z Interią prof. Urban Lendahl z Instytutu Karolinska w Solnie. W podobnym tonie wypowiada się inny przedstawiciel komitetu noblowskiego, profesor Mats Wahlgren. - Bardzo się cieszę, że właśnie ci naukowcy zostali noblistami. W pełni zasłużyli na to wyróżnienie. Ich praca ma i będzie miała w przyszłości znaczący wpływ, zwłaszcza na zdrowie najuboższych mieszkańców globu. Mniej ofiar śmiertelnych Zapytaliśmy ekspertów przyznających Nagrodę Nobla w medycynie i fizjologii, na co zwracają uwagę typując zwycięzców. - Koncentrujemy się na tym, czy ich praca jest przełomowa w dziedzinie medycyny, a także jak wpływa na zdrowie i leczenie ludzi? Często przełożenie badań na realne działania zajmuje sporo czasu. W przypadku tegorocznych laureatów mamy bardzo widoczne przełożenie - wyjaśniają. - Lekarstwa powstałe na bazie odkryć Campbella, Omury i Tu są używane na całym świecie, pomagają zatrzymywać plagi śmiertelnych chorób - zaznacza prof. Lendahl. - Spójrzmy na statystyki. Śmiertelność wśród pacjentów chorych na malarię i choroby pasożytnicze znacznie spadła w Gwatemali i Kolumbii. Poprawę widać także w dużych obszarach Afryki i Azji - dodaje prof. Wahlgren.