Słowa burmistrza odnosiły się do polityki obronnej obecnego na uroczystościach premiera Japonii Shinzu Abe, którego rząd konsekwentnie dąży do zwiększenia roli armii. W połowie lipca Izba Reprezentantów, niższa izba japońskiego parlamentu, uchwaliła wzbudzającą liczne protesty w społeczeństwie ustawę rozszerzającą rolę sił samoobrony. Nowe przepisy, które muszą jeszcze zostać poddane pod głosowanie w Izbie Radców, pozwalają na użycie japońskiego wojska poza granicami kraju w obronie sojuszników. Nowe uregulowania powstały dzięki zatwierdzeniu przez konserwatywny rząd Abe w lipcu 2014 roku nowej interpretacji pacyfistycznej konstytucji, która dotychczas zezwalała na użycie sił zbrojnych jedynie do obrony terytorium Japonii. Przeciwnicy zmian uważają, że są one niezgodne z ustawą zasadniczą. Obawiają się, że Japonia zostanie wciągnięta w toczący się z dala od jej terytorium konflikt, w którym będzie musiała walczyć u boku Amerykanów lub stanie się celem antyamerykańskich ekstremistów. W uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę zrzucanie bomby atomowej na Nagasaki uczestniczyli, obok tysięcy Japończyków, przedstawiciele 75 państw, w tym ambasador USA w Japonii Caroline Kennedy. 6 sierpnia 1945 r., na krótko przed zakończeniem drugiej wojny światowej, Amerykanie zrzucili na Hiroszimę bombę atomową, po raz pierwszy używając broni jądrowej. Trzy dni później nastąpił drugi i ostatni w historii jądrowy atak - na Nagasaki. Większość zabudowy obu miast legła w gruzach. Ataki przyspieszyły kapitulację Japonii, walczącej w drugiej wojnie światowej po stronie nazistowskich Niemiec i faszystowskich Włoch. Trudno dokładnie ustalić, ile ofiar śmiertelnych pociągnęły za sobą te ataki. W Hiroszimie bezpośrednio po zrzuceniu bomby zginęło ponad 70 tys. ludzi, ale do końca 1945 r. liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 140 tys. Bomba zrzucona na Nagasaki spowodowała bezpośrednio śmierć 70-80 tys. ludzi. Tragiczne żniwo tych wydarzeń powiększa się z roku na rok na skutek choroby popromiennej.