Stołeczna policja obawia się starć ulicznych, takich jakie miały miejsce tydzień temu. Można zresztą odnieść wrażenie, że prezydent Emmanuel Macron i rząd premiera Eduarda Philippe’a nie wiedzą za bardzo, co robić. Demonstracja na Polach Elizejskich została zakazana - ale jednocześnie ulica jest zamknięta dla ruchu samochodowego, tak jakby władze pogodziły się już z tym, że ruch żółtych kamizelek będzie tam znowu demonstrował. W ostatnią sobotę doszło w centrum Paryża do starć z policją - funkcjonariusze użyli m.in. gazu łzawiącego, armatek wodnych i granatów hukowych. Obserwatorzy przypuszczają, że może dojść do starć - wiele witryn sklepowych na Polach Elizejskich chronią dzisiaj płyty pilśniowe - zlikwidowano też wiele kawiarniach ogródków. "Ja i moi koledzy jesteśmy studentami i klepiemy biedę - będziemy znowu protestować przeciwko prezydentowi Macronowi, bo on w ogóle się naszym losem nie przejmuje" - tłumaczy nam młody Paryżanin. Marek Gładysz