Spotkanie odbyło się w piątek późnym wieczorem w Nowym Jorku. Sekretarz generalny ONZ ds. operacji pokojowych Alain Le Roy poinformował na nim 15 członków RB o okolicznościach napadu. Sekretarz generalny ONZ ds. operacji pokojowych Alain Le Roy potwierdził śmierć siedmiu pracowników organizacji: trzech międzynarodowych pracowników fachowych UNAMA (misji ONZ w Afganistanie) oraz czterech funkcjonariuszy ochrony, Nepalczyków z plemienia Gurkhów. - Uczynili wszystko, by bronić biura, ale tłum był zwyczajnie zbyt liczny. Były tam setki, może tysiące demonstrujących, w tym wielu uzbrojonych - ocenił. Norweska misja ONZ ogłosiła na portalu Twitter, że wśród zabitych był podpułkownik Siri Skare. Szef szwedzkiego MSZ Carl Bildt poinformował o śmierci młodego Szweda. Według Le Roya zginął również obywatel rumuński. Jego zdaniem atak nie był wymierzony bezpośrednio w ONZ: "Po prostu (demonstrujący) szukali jakiegoś międzynarodowego celu, a ONZ była pod ręką". Zdementował pogłoski, jakoby pracownicy ONZ zostali porwani. - Wszyscy pozostali są bezpieczni. Wielu odniosło obrażenia, ale są bezpieczni - zapewnił. Członkowie RB ostro potępili atak oraz "wyrazili najgłębsze wyrazy współczucia" wobec rodzin zmarłych. Obecny przewodniczący Rady Nestor Osorio zażądał, by "rząd zadziałał i doprowadził winnych przed oblicze sprawiedliwości". Piątkowy atak spotkał się z ostrą krytyką ze strony sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna oraz ambasador USA przy ONZ Susan Rice, która nazwała napad "przerażającym i bezsensownym". W piątek biuro ONZ w Mazar-i-Szarif zostało zaatakowane przez uczestników demonstracji zorganizowanej w proteście przeciwko spaleniu Koranu przez amerykańskiego pastora.