Profesor W.Gray, meteorolog z Uniwersytetu Colorado, wraz z grupą innych badaczy podważa teorię, według której przyczyną nasilających się ostatnio katastrof pogodowych na świecie jest ocieplenie klimatu. Naukowcy ci wystąpili ostatnio z odmienną tezą - na przykładzie danych historycznych dotyczących cyklonów próbują udowodnić, że odkąd prowadzone są zapisy dotyczące tych zjawisk, cyklicznie powtarzają się trwające od 30 do 40 lat okresy wielkiego nasilenia huraganów. W wieku XX - twierdzą twórcy tej teorii - cykl wzmożonego nasilenia huraganów na świecie trwał od lat 20. do 50. Okres ten zaznaczył się wielkimi klęskami pogodowymi, jak huragan San Zenon, który 3 września 1930 r. zrównał z ziemią stolicę Dominikany Santo Domingo, zabijając 5.000 jej mieszkańców; 15.000 osób zostało rannych. Następny huragan, w 1932 r. (bez nazwy), spowodował wysoką falę oceaniczną, która pochłonęła 3.000 śmiertelnych ofiar na południowym wybrzeżu Kuby. Następnie do pierwszej połowy lat 90. było mniej huraganów i na ogół były znacznie słabsze, co nie oznacza jednak, że nie zdarzały się groźne. W 1963 roku Kubę nawiedził potężny huragan Flora, który trwał cztery dni, sprawił, że niewielka rzeka Cauto Cristo we wschodniej części wyspy wylała "od horyzontu po horyzont", a śmiertelnych ofiar było ok. 2000. Cyklon, który w 1970 r. nawiedził Zatokę Bengalską na wybrzeżu Bangladeszu, spowodował 300.000 ofiar śmiertelnych. Siedem lat później, w 1977 r., podczas cyklonu w Indiach zginęło 20.000 mieszkańców. Nowy cykl wielkiego nasilenia huraganów zaczął się w 1995 roku dziewiętnastoma huraganami i cyklonami. Lata 1995-2002 były okresem największego nasilenia burz tropikalnych, jakie zanotowały kroniki. Ze 106 burz tropikalnych narodziły się w tym okresie 62 huragany, w tym 29 o wielkiej sile. Na szczęście znaczna część tych burz i huraganów powstaje i ginie nad ciepłymi wodami oceanów.