Antyrządowy protest zwołano pod hasłem "Czechy przeciwko biedzie". Trwał on trzy godziny, ale - na co zwracają uwagę czeskie i inne zagraniczne media - dotyczył też innych tematów. Uczestnicy mieli ze sobą czeskie flagi i transparenty z żądaniem dymisji centroprawicowego gabinetu Petra Fiali - podał portal France 24. Pojawiały się hasła takie jak m.in. "szumowiny", "hańba" a także "STOP NATO" i "chcemy pokoju" (w Ukrainie - red.). Liczbę biorących udział w demonstracji na Placu Wacława oszacowano na około 10 tysięcy osób. Za jej zorganizowanie odpowiada pozaparlamentarna, powstała w ubiegłym roku, partia Prawo, Szacunek, Fachowość (RPO). Jej przewodniczący, prawnik i były wiceszef Czeskiego Związku Piłki Nożnej Jindrzich Rajchl, apelował o pełną nacjonalizację energetycznego giganta CzEZ oraz o zwołanie pokojowej konferencji ws. Ukrainy. Polityk zapowiedział, że jeśli rząd nie przyjmie warunków RPO, w tym m.in. uniemożliwienia operatorom sieci społecznościowych ograniczania wolności słowa, 16 kwietnia dojdzie do kolejnej demonstracji, a po niej do blokady budynków rządowych. Ze względu na drożyznę, wezwano również do blokowania magazynów supermarketów, chyba że zdecydują się one zmienić politykę cenową - czytamy na portalu České Noviny. Protesty w Pradze. Domagali się zdjęcia ukraińskiej flagi Po oficjalnym zakończeniu demonstracji kilkaset osób przeszło pod budynek Muzeum Narodowego wieńczący górną część Placu Wacława, gdzie domagano się zdjęcia umieszczonej tam dużej flagi Ukrainy. Demonstranci napotkali oddziały policji przygotowane do tłumienia zamieszek. Media zwróciły uwagę, że wśród uczestników protestu były osoby noszące oznaki grupy Wagnera. Zauważono także literę "Z" będącą symbolem rosyjskich sił inwazyjnych.