Rzecznik policji Pal Gyorfy poinformował, że pięć osób, w tym czterech policjantów, zostało lekko rannych. Zatrzymano kilkudziesięciu uczestników zajść. Uczestnicy protestów opuszczają aleję Gyuli Andrassyego, na której koncentrowały się starcia z policją. Policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego. Do gwałtownych zamieszek doszło po tym jak władze poinformowały o zatrzymaniu Gyorgy Budahazy'ego, który podejrzewany jest o odegranie czołowej roli w rozruchach w Budapeszcie z jesieni ub. roku. Kilkuset uczestników zajść usiłowało przedrzeć się przez kordon policji i uwolnić Budahazy'ego, który miał być przetrzymywany w gmachu Narodowego Biura Śledczego. Wznoszono barykady z drewnianych rusztowań i przewróconych budek telefonicznych oraz rozpalano ogniska na ulicach aby powstrzymać policję. Wcześniej ok. 200 tys. osób wzięło udział w antyrządowej demonstracji w centrum miasta domagając się dymisji socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsany'ego. Premier, który pojawił się na uroczystościach z okazji rocznicy wybuchu rewolucji antyhabsburskiej z 1848 roku, został powitany gwizdami i wrogimi okrzykami. W kierunku premiera i innych przedstawicieli najwyższych władz poleciały jajka, pomarańcze i drobne monety. Opozycyjny centroprawicowy Węgierski Związek Obywatelski (Fidesz), którego przywódcą jest były premier Viktor Orban, zorganizował własne obchody rocznicy, w których wzięło udział kilkaset tysięcy ludzi. Rząd Gyurcsany'ego, złożony z socjalistów i Wolnych Demokratów, obwiniany jest o doprowadzenie do katastrofalnej sytuacji gospodarczej Węgier i ukrywanie tej sytuacji przed narodem.