"Na Słowacji obowiązuje drugi stopień zagrożenia terrorystycznego jak po niedawnym zamachu w Wiedniu" - czytamy w słowackim serwisie DennikN.sk. Rzecznik prasowy słowackiego ministerstwa spraw wewnętrznych informuje, że sam atak terrorystyczny na Słowacji jest mało prawdopodobny, ale nie można go wykluczyć. Peter Lazarov powiedział, że słowackie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wzmocniły swoją czujność. Rzecznik wyjaśnia, że wprowadzenie drugiego stopnia zagrożenia terrorystycznego nie nakłada żadnych dodatkowych obowiązków na mieszkańców Słowacji. Powody wprowadzenia drugiego stopnia zagrożenie terrorystycznego nie są znane. Ministerstwo spraw wewnętrznych nie podaje żadnych dodatkowych informacji, powołując się na względy bezpieczeństwa. Cztery stopnie zagrożenia terrorystycznego Serwis słowackiego dziennika "Pravda" wyjaśnia, że na Słowacji obowiązuje czterostopniowa skala zagrożenia terrorystycznego. Wprowadzenie kolejnych stopni jest uzależnione od prawdopodobieństwa przeprowadzenia zamachu terrorystycznego - najniższe zagrożenie istnieje w przypadku stopnia pierwszego, największe w przypadku stopnia czwartego. Drugie stopień ogłasza się w przypadku, kiedy w kraju UE lub NATO doszło do próby lub czynu terrorystycznego, który ma związek ze Słowacją, jego obywatelami lub interesami. Sam czyn terrorystyczny na Słowacji jest mało prawdopodobny, ale nie można go wykluczyć. "Pravda" wyjaśnia, że drugi stopień zagrożenia terrorystycznego zostaje ogłoszony np. w sytuacji, kiedy grupa terrorystyczna lub działający w pojedynkę zamachowiec przygotowuje się do przeprowadzenia ataku terrorystycznego w krajach Unii, NATO lub w państwie sąsiadującym ze Słowacją. Czy zawiodła słowacko-austriacka współpraca służb? Przypomnijmy, 2 listopada w Wiedniu doszło do zamachu terrorystycznego. W jego wyniku zginęły cztery osoby, a ponad 20 zostało rannych. Policja zastrzeliła sprawcę uzbrojonego w atrapę pasa szahida, karabin maszynowy, pistolet i maczetę. Po zamachu Bratysława i Wiedeń wzajemnie oskarżały się, że można było go uniknąć. Kilka miesięcy przed zamachem, zamachowiec Fejzulai Kujtim i jego wspólnik odwiedzili w Bratysławie sklep z bronią. Nie posiadali jednak stosownych dokumentów i pozwoleń, dlatego Słowacy odmówili im sprzedaży i natychmiast poinformowali odpowiednie służby. Te dostarczyły Europolowi (Agencja Unii Europejskiej ds. Współpracy Organów Ścigania) dane o dwóch cudzoziemcach. Wynikało z nich, że amunicję nielegalnie próbowały kupić dwie osoby - "prawdopodobnie Arabowie, Turcy, względnie osoby pochodzenia czeczeńskiego". Słowacy udostępnili także zdjęcia z kamery przemysłowej (według władz austriackich słabej jakości) oraz tablicę rejestracyjną samochodu.