- Jeśli ludzie nie zagłosują, istnieje niebezpieczeństwo, że będzie to z korzyścią dla partii ekstremistycznych lub oddalonych od ogólnego nurtu - powiedział Poettering. Według ostatnich sondaży Eurobarometru zaledwie 34 procent z około 375 mln wyborców w Unii Europejskiej zamierza oddać głos w wyborach, które odbędą się między 4 a 7 czerwca. W odpowiedzi na pytanie gazety Poettering powiedział, że wśród osób, których obecności pragnąłby uniknąć w europarlamencie jest szef ugrupowania radykalnej francuskiej prawicy, Frontu Narodowego, Jean-Marie Le Pen. Jak wyjaśnił, Le Pen "nie potępia holokaustu". Analitycy są zdania, że problemy związane z kryzysem gospodarczym i imigracją mogą w niektórych krajach europejskich wzmocnić ugrupowania partii radykalnej prawicy. Jednak - jak zauważa francuska agencja AFP - nad Sekwaną na dobre rezultaty w wyborach do PE liczy też radykalna lewica, na przykład Nowa Partia Antykapitalistyczna (NPA). - Apeluję do naszych obywateli, by głosowali na partie, które popierają jedność europejską i respektują istotę ludzką - wzywał w wywiadzie dla "El Mundo" przewodniczący PE.