Ewa Jasiewicz przypomniała też, że Izrael gwałci 32 postanowienia Rady Bezpieczeństwa ONZ. - Z tego powodu Ehud Barak - mówiła - nie powinien być goszczony przez światowych przywódców. Jasiewicz uważa, że świat powinien zastosować wobec Izraela sankcje, bowiem państwo to "celuje w cywili". - Widziałam skutki działania białego fosforu na ciałach dzieci, kobiet i mężczyzn - powiedziała polska aktywistka. Zarzuciła też rządowi Donalda Tuska pasywność w tej sprawie. - Tusk "siedzi na rękach", nic nie robi - mówiła. Wspomniała o poparciu ONZ dla przedsięwzięcia organizacji flotylli statków, wśród których był Mavi Marmara. - Uważamy, że robimy to, co rządy powinny robić, także rządy Polski i USA. To nie jest wybór, to jest obowiązek - mówiła. - To, co zrobił Izrael, to była największa prowokacja. Było nią wysyłanie komandosów helikopterem na statek, na którym jest 600 osób, które też mają swój honor. A tam było przecież mnóstwo towarów, mnóstwo pieniędzy, donacji z meczetów, synagog, kościołów. Teraz być może to wszystko jest w rękach izraelskich żołnierzy. My nie postrzegamy naszej akcji jako prowokacji, my działamy z konieczności - stwierdziła Ewa Jasiewicz. - Ci, którzy zginęli widzieli to przedsięwzięcie jako coś, co warto robić . Na pogrzebie na ich trumnach położono tureckie i palestyńskie flagi. Turcy wywieszają flagi palestyńskie w oknach, na samochodach - mówiła. Jasiewicz uważa, że akcja przeciwko statkowi była "błędem Izraela", bo państwo to ma teraz nowego wroga. - To było posunięcie, które destabilizuje region - powiedziała aktywistka, powołując się na opinię ludzi "zbliżonych do brytyjskiego rządu": - Oni uważają, że Izrael przekroczył za dużo czerwonych linii, że staje się coraz trudniejszy do zaakceptowania jako sojusznik. - Ja też byłem oznaczona jako terrorystka, gdy byłam w Izraelskim wiezieniu - wyznała Ewa Jasiewicz. - Izrael oznacza jako terrorystów wszystkich, którzy sprzeciwiają się jego rządowi. Ja sama nigdy nie miałam broni w ręku. Na pytania o związki aktywistów z muzułmańskim terroryzmem Jasiewicz odpowiedziała, że oprócz muzułmanów byli tam również ludzie o innych poglądach i wyznaniu. - To nie muzułmański terror, poza tym Mavi Marmara nie była uzbrojona. Tam była kuchnia, więc może były jakieś noże, jakieś pałki, ale nie można oznaczać tych ludzi jako terrorystów. - My nie mamy ochoty płynąć tam statkami, wielu ludzi cierpiało na chorobę morską, to nic przyjemnego. My chcemy wejść do strefy Gazy, przez Izrael, przez Egipt - mówiła aktywistka.