Kiedy Amerykanin dostał udaru był pewien, że tego nie przeżyje. Poprosił więc o wezwanie do szpitala policjanta. Detektywowi Tony'emu Grasso wyznał, że w 1977 roku w Tennessee zabił swojego sąsiada 20-letniego Jimmy'ego Carrolla. Podejrzewał, że ten próbuje uwieść jego żonę. Został wtedy wprawdzie aresztowany, jednak wypuszczono go za kaucją. Korzystając z okazji przeniósł się do Oklahomy i zmienił nazwisko. Jako Michael Anderson zamieszkał wraz z żoną w Shawnee. W swoim nowym wcieleniu Brewer założył nawet grupę studiującą nauki zawarte w Biblii. - Wyznając swoją winę, chciał najprawdopodobniej oczyścić swoją duszę, ponieważ był pewien, że odchodzi na zawsze - powiedział Grasso. Amerykanin przeżył jednak atak choroby. Tuz po wypisaniu ze szpitala, postawiono mu zarzut zabójstwa. Obecnie grozi mu nawet kara śmierci.