"Zatopione na Morzu Bałtyckim w czasie obu wojen światowych okręty są tykającymi bombami zagrażającymi wodom Estonii" - poinformowała w środę telewizja ERR. - Z biegiem czasu należy spodziewać się coraz większej liczby wycieków paliwa - ostrzegali eksperci w estońskiej telewizji. Ivar Treffner, badacz z estońskiego Muzeum Morskiego zauważył, że dokładna liczba wraków, zatopionych na wodach Estonii, nie jest znana. - Istnieją dziesiątki znanych wraków niebezpiecznych dla środowiska. Są to statki, które już korzystały z paliw płynnych, a nie węgla czy żagli - wskazał. Morze Bałtyckie a wraki statków. Ogromne zagrożenie Za kontrolę zanieczyszczeń na wodach terytorialnych Estonii odpowiedzialna jest marynarka wojenna. Mati Kose, główny specjalista ds. kontroli zanieczyszczeń, powiedział, że wiele wraków pochodzi z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej. - Ze względu na ich wiek istnieje ryzyko uszkodzenia lub zawalenia się kadłubów czy konstrukcji statków, co może również prowadzić do wycieków ropy i zanieczyszczenia morza - zauważył. - Nie można wykluczyć, że w ich przypadku w pewnym momencie wyciek ropy do morza może dramatycznie wzrosnąć - ostrzegł. Kose przyznał, że marynarka reaguje przede wszystkim na raporty o zanieczyszczeniach, ale stopniowo stara się być bardziej proaktywna i identyfikować wraki zagrożone wyciekiem. Finlandia alarmuje. Groza czai się na samym dnie Bałtyku Latem 2022 roku fińskie media zajęły się problemem narastającym na dnie Bałtyku. Wszystko to z powodu zainteresowania naukowców wrakiem holownika "Simson", który na dnie morza spoczywa od 1978 roku. Wrak statku, znajdujący się 60 metrów pod powierzchnią morza w niedalekiej odległości od fińskiej wyspy Utö może mieć pod pokładem około 25 000 litrów lekkiego oleju opałowego, co stanowi znaczne zagrożenie dla fauny i flory Morza Bałtyckiego. Ładunek oraz lokalizacja wraku stanowią duży problem dla Finów - po pierwsze dlatego, że substancja jest silnie toksyczna, a po drugie, że znajduje się on na terenie Parku Narodowego Morza Archipelagowego, który jest bardzo wrażliwym na czynniki zewnętrzne rezerwatem przyrody. Naukowcy podkreślają, że w przypadku wycieku oleju opałowego z "Simsona" do wód Bałtyku, ropa popłynęłaby z falami w kierunku wybrzeży Finlandii, a ostatecznie dostałaby się na teren rezerwatu, siejąc tam zniszczenie. Stąd też określenie pozostałości holownika mianem "wraku wysokiego ryzyka". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!