Strzelano z ciężkich karabinów maszynowych amunicją przeciwpancerną. Rzecznik sił izraelskich powiedział, że przedtem żołnierze używali karabinów, ale okazały się one nieskuteczne w konfrontacji z ciężką bronią, którą dysponują Palestyńczycy. W tej sytuacji armia izraelska zdecydowała się zwiększyć siłę ognia. Izrael postawił w stan najwyższej gotowości swoje wojska, aby zapobiec nowym zamachom, ale równocześnie postanowił nie stosować na razie odwetu, aby dać Jaserowi Arafatowi więcej czasu na opanowanie przemocy. Są już dwie śmiertelne ofiary dzisiejszej palestyńsko-izraelskiej konfrontacji. Śmierć dwóch Palestyńczyków od izraelskich kul zwiększyła liczbę ofiar śmiertelnych od początku intifady (28 września) do 175 osób. W zdecydowanej większości ofiarami są Palestyńczycy. Wczoraj późnym wieczorem izraelski rząd dał kolejne 24 godziny Jaserowi Arafatowi na uspokojenie nastrojów wśród Palestyńczyków. Jednak jak powiedział jeden z doradców palestyńskiego lidera: "Arafat nie ma magicznej różdżki, za pomocą której w jednej chwili mógłby powstrzymać przemoc". W Stanach Zjednoczonych przebywa właśnie główny palestyński negocjator Saeb Erekat. Rozmawiał on między innymi z amerykańską sekretarz stanu Madeleine Albright. W trakcie tego spotkania ustalono, że Jaser Arafat przyleci do USA, by po raz kolejny spotkać się z prezydentem Billem Clintonem. Daty tej wizyty na razie nie ujawniono.