110 miejsc ubiega się 488 kandydatów, w tym ponad 180 przedstawicieli opozycji. Lokale wyborcze będąotwarte w godz. 8-20 (godz. 7-19 czasu polskiego). Środowiska demokratyczne wskazywały od początku na brak realnej konkurencji politycznej. "Samo ustawodawstwo wyborcze, brak wolności słowa, niemożliwość zarejestrowania przedstawicieli opozycji świadczy o tym, że demokratycznych wyborów na Białorusi nie ma" - ocenił politolog Pawieł Usau. Środowiska opozycyjne przyjęły w tej sytuacji różne strategie. Kandydatów wysunęły takie partie opozycyjne, jak lewicowy Sprawiedliwy Świat, Białoruska Partia Socjaldemokratyczna (Hramada), Partia BNF i Zjednoczona Partia Obywatelska. Kilkunastu kandydatów ma też opozycyjna kampania "Mów Prawdę!". Wśród ubiegających się o mandat jest m.in. jej liderka Tacciana Karatkiewicz, która startowała w wyborach prezydenckich 2015 r. (zdobywając według Centralnej Komisji Wyborczej drugie miejsce, po prezydencie Alaksandrze Łukaszence, z 4,44 proc. głosów). "Wybory tak czy inaczej są etapem, gdy ludzie zwracają uwagę na polityczne alternatywy (...). Opozycja nie ma innego wyjścia jak utrzymywać swoją podmiotowość udziałem w zmanipulowanych procesach wyborczych" - ocenił politolog Jury Czawusau. Część opozycji odrzuciła ideę startu w wyborach, argumentując to tym, że nie są to w istocie wybory, bo ich wyniki ustalają władze. Byli więźniowie polityczni i kandydaci opozycji na prezydenta z 2010 r. Mikoła Statkiewicz i Uładzimir Niaklajeu wezwali mieszkańców do wyjścia 12 września wieczorem na plac Kastrycznicki (Październikowy) w Mińsku na akcję "Żądamy prawdziwych wyborów". Szef zespołu monitoringowego niezależnego Stowarzyszenia Dziennikarzy Białoruskich (BAŻ) Aleś Ancipienka podkreślił w środę, że "w państwowych mediach nie było żadnej rzeczywistej rywalizacji politycznej podczas tych wyborów". Jak zauważył BAŻ, podczas wystąpień kandydatów w debatach telewizyjnych nie pokazywano nawet ich nazwisk. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE w styczniu - w końcowym raporcie z wyborów prezydenckich na Białorusi z października 2015 r. - po raz kolejny uznało, że potrzebne są zmiany w ordynacji wyborczej na Białorusi, aby zapewnić uczciwość i przejrzystość wszystkich etapów procesu wyborczego, zwłaszcza jeśli chodzi o skład komisji wyborczych, sprawdzanie podpisów na rzecz kandydatów, prawa obserwatorów, głosowanie przedterminowe czy liczenie głosów. W swym sprawozdaniu z końca sierpnia ODIHR OBWE stwierdziło jednak, że większość rekomendacji nie została wykonana. Biuro podało, że wiadomo mu o ponad 400 skargach dotyczących m.in. procesu rejestracji kandydatów na deputowanych, a także formowania lub działalności komisji wyborczych. Większość z nich odrzucono. ODIHR podkreślił też, że tylko nieznaczna część osób zgłoszonych przez organizacje opozycyjne weszła w skład komisji wyborczych. Białorusi przymuszani do głosowania? Wybory do Izby Reprezentantów odbywają się według ordynacji większościowej, a więc do parlamentu przejdą kandydaci, którzy w pierwszej turze zdobędą ponad 50 proc. głosów, a frekwencja wyniesie co najmniej 50 proc. Jeśli te wymogi nie zostaną spełnione, w ciągu dwóch tygodni dojdzie do drugiej tury z udziałem dwóch najlepszych kandydatów. Aby podnieść frekwencję, na której bardzo zależy władzom, organizowane jest głosowanie przedterminowe, do którego - według niezależnych obserwatorów - Białorusi są czasem przymuszani. Według danych CKW już w ciągu dwóch pierwszych trzech dni wzięło w nich udział 9,63 proc. wyborców. Wybory obserwuje 35 tys. obserwatorów z Białorusi oraz ponad 800 międzynarodowych, w tym z ramienia Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Własny monitoring lokali wyborczych prowadzi też opozycja. Niezależni obserwatorzy kampanii "O sprawiedliwe wybory" już w pierwszym dniu odnotowali takie nieprawidłowości, jak nakłanianie wyborców do udziału w przedterminowym głosowaniu czy zawyżanie frekwencji w protokołach. W poprzednich wyborach do Izby Reprezentantów w 2012 roku o 110 miejsc ubiegało się 293 kandydatów. Opozycję reprezentowało 46 kandydatów, ale żaden z nich nie dostał się do parlamentu. Równolegle od 25 sierpnia trwają wybory do Rady Republiki, izby wyższej parlamentu. Zgodnie z białoruskim prawodawstwem 64-osobowa izba wyższa nie jest wybierana w wyborach powszechnych, tylko na posiedzeniach obwodowych rad deputowanych. Rady mają wyłonić swoich przedstawicieli do tego organu do 13 września, a wyniki wyborów mają być ogłoszone najpóźniej 30 września. Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska